Jutro o 13 jadę z mamą dać mojego ukochanego kota jej koleżance do domu prywatnego.
Oddajemy go niestety bo:
Juz troche oswoiłam się z myślą że oddajemy kota, ale i tak będzie mi brakowac tego, jak po przyjściu ze szkoły czekał na mnie pod drzwiami i odrazu po wejściu przytulał się do mnie, jak było mi smutno, to kładł się koło mnie, jak było mi zimno to wchodził pod kołdrę i ogrzewał mnie swoim ciałem. Jak nie mogłam zasnąć to kładł się koło mnie i mruczał aż to mruczenie nie uśpiło mnie.
Będzie mi brakować tego kochanego stworzenia, które przez te osiem miesięcy stało się moim przyjacielem, mimo, że czasem robił mi na złość i wbijał mi pazury głęboko w skórę. Za mocno się przywiązuje, a potem jak przychodzi czas rozstania, to cierpię. No cóż, bywa. To chyba dobrze, bo znaczy, że nie mam serca z kamienia.
Będę tęsknić. Chociaż wiem, że tam gdzie trafi mój kochany kocurek będzie mu lepiej i będzie naprawdę szczęśliwy.
To zdjęcie było zrobione w pierwszy dzień jego pobytu u nas. 5 grudnia 2011..
"Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejść"