Patrzę w niebo i wiedz ,że widzę więcej,
paradoksalnie więcej niż gdy patrzę na ziemie.
Widzę: szczęście, spokój, radość, Ciebie,
miałem nie pisać o miłości ale to silniejsze ode mnie.
Widzę błękit Twoich oczu w nich samego siebie,
widzę wszystko w lepszym świetle, jak by w innym niebie.
Razem, dłoń w dłoń, serce w serce,
razem za rękę wszystko dookoła staje się piękne.
W cieniu pozostaje zazdrość, pycha nieszczęścia,
przyglądam się rodziną nie domom dziecka.
Nie istniej nic takiego jak margines społeczeństwa,
Widzę wsparcie, nadzieję, wiarę w każdego człowieka,
Boże czemu kiedy się obracam jestem sam nie ma nas, nie ma tego świata.
Czemu ? Nie widzę tego szczęścia nadal,
a wszystko pęka jak bańka mydlana.
Skończ patrzeć w beton spojrzenie zawieś w niebo,
odrzuć wszystko na bok spójrz w oczy marzeniom.
Zobaczysz co widzę, kiedy piszę te wersy,
myślisz co ja z wyjątkiem tej samej kobiety.
Z którą jesteś choć imiona nie znasz jeszcze,
ja mam te szczęście wiem ,że do końca z nią będę.
Ona wypełnia me serce, jest mą muzą natchnieniem,
wiem ,że bez niej ten rap w końcu " skazą " ? by we mnie.
Marzę o chwilach, są ulotne lecz najważniejsze,
pozostawiają wspomnienia czyli co najcenniejsze.
Wierzę że przeniosę ten świat na ziemię,
choć spoglądam za siebie to tracę nadzieję.
140 milionów ludzi od siebie innych,
których jedynie łączy skłonność do nienawiści.
Chcę ten wyścig i zanurzonych nas w nim wszystkich,
kiedyś to zmienimy spojrzymy w niebo wszyscy.