[4/5]
.lovely.
Od zarania dziejów ludzkości, każde dziecko miało wpajane przez rodziciela do główki, że nauka to klucz do potęgi.A i niekoniecznie,ponieważ zrobiwszy ranking największych potęg świata okazało się, iż są to poprostu ludzie obrzydliwie bogaci.
A więc pieniądze to potęga.A czy wiedza to potęga?Czy to się łączy?
Kwestia podejścia. Ukończone wyższe studia,magistraty i inne naukowe dyrdymały podwyższające samoocenę, nie zawsze dają nam gwarancję dostatniego życia w błogostanie.Trzeba je jeszcze umiejętnie wykorzystać.
Więc po co ta edukacja nam potrzebna?
Ile znamy przypadków ludzi ze skończonymi studiami wyższymi o dumnie brzmiących kierunkach pracujących w fabrykach czy na targowiskach?
Po co, ja się pytam, nam w takim razie edukacja?
W ówczesnych szkołach powinno się nauczać z zakresu życia. Przedmioty?Choćby
nauka na błędach, interakcje międzyludzkie (miłość, przyjaźń,konflikty...), gospodarstwo domowe(gotowanie,sprzątanie...), życie z mężczyzną/kobietą bez popadnięcia w obłęd, rozwijanie talentów, eliminowanie wad, filozofia życia.
Po dziewięciu latach szkoły (plus jednym roku zerówki) stwierdzam, iż edukacja młodzieży w obecnym świecie nie dość, że leży i wali głową w podłoże.
Ona woła o pomstę do nieba, błagając, by wreszcie ktoś nauczył dzieci,przyszłość ludzkości czegoś potrzebnego, a nauczyciele wreszcie stali się kompetentymi do wykonywania swego zawodu ludźmi będącymi również naszymi przyjaciółmi.
Ja zaś osobiście zamierzam dokonać czynu niebywałego,a mianowicie dostać się do wymarzonego liceum, wykonywać swój wymarzony zawód
i mieć życie jak marzenie.
Strachy na Lachy-Czarny chleb i czarna kawa.mp3