Dziś wstałam o dziwo przed czasem. Ubrałam na siebie szare dresy, luźną czarną koszulkę z jakimś banalnym napisem do tego siwą bluzę. Włosy spięłam w luźnego koka. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Dziś z samego rana świeciło słońce więc postanowiłam się przejść. Wyszłam z domu ok godziny 7:30, miałam mniej więcej trzydzieści minut na dojście do szkoły. Przy bramie stało znowu pełno ludzi, niektórzy palili, niektórzy opowiadali swoje historię,a jeszcze inni siedzieli na ławkach i słuchali muzyki. Chciałam przekroczyć bramę, ale ktoś szarpną mnie za rękę cofając do tyłu.
-Yyy chyba mnie przepuścisz co ? - powiedziała złośliwie Beata.
-A co myślisz, że masz tu jakieś względy czy jak ? - zapytałam patrząc jej w te pozlepiane tuszem oczy.
-A jak myślisz? Pewnie, że tak! - odpowiedziała i wybuchła śmiechem razem ze swoimi dwoma pupilami.
-No to patrz. - powiedziałam, przechodząc pierwsza przez bramę.
-Zobaczysz, kiedyś się za to doigrasz ! - krzyczała na cały głos.
-Już nie mogę się doczekać- dodałam.
Przy wejściu do szkoły stała Ania, Adrian, Michał i cała drużyna piłkarska i chyba widzieli całą tą sytuację.
-Anastazja, ale Ty się nad nią znęcasz, doprowadzisz ją do szału.- powiedział Konrad.
-No coś Ty. Niech mi tylko nie wchodzi w drogę, to ja nawet na nią nie spojrzę.
-Dobra, chodźcie bo za pięć minut mamy lekcję.- powiedział, któryś z chłopaków.
-Okej. - odpowiedzieliśmy wszyscy zgodnie.
Lekcje mijały jedna za drugą. Na przerwach staliśmy w tej samej grupie. Wydaje mi się, że już się tu odnalazłam, że poznałam wspaniałych ludzi, którzy służą pomocą.
Resztę dnia spędziłam razem z rodzinką, poszliśmy na bardzo długi spacer, na lody i na plac zabaw, żeby Hubert mógł się wykazać. Wieczór spędziłam przed telewizorem. Zmęczona-usnęłam.
* * *
No to ostatni dzień szkoły i weekend. Dziś lekcję zaczynam o d 8:30 także pozwoliłam sobie o pół godziny więcej snu. Mama obiecała mi, że w niedzielę pojedziemy do Angeliki. Tak strasznie się za nią stęskniłam. Mam jej tyle do opowiedzenia.
Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk budzika, co oznaczało, ze czas leżenia się skończył. Wstałam, zeszłam na dół zrobiłam sobie śniadanie i poszłam do siebie, założyć ciuchy. Założyłam granatowe rurki, do tego niebieską bluzę PROSTO do tego białe adidasy. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. Było słonecznie, ale i tak poprosiłam mamę, aby mnie podwiozła, bo i tak bum nie zdążyła, ponieważ za piętnaście minut miała rozpocząć się lekcja.
Weszłam do środka i zauważyłam Michała rozmawiającego z Adrianem i Anią. Podeszłam do nich i się przywitałam.
-Hej. Jak tam ? - zapytałam.
-A wiesz wszystko okej- odpowiedziała Ania.
-Będziesz jutro na domówce? - zapytał Michał.
I w tej chwili zadzwonił dzwonek .
CDN