[i]Dla [b]Dvhk[/b] i jego narzeczonej, na 24 dni przed ślubem[/i] :)
Pisał Lucjan Rydel do Vondracka...
Na drugi dzień były [b]czepiny[/b] czyli uroczyste zdjęcie wieńca a włożenie pannie młodej czepca na głowę. Odbywa się to wieczorem.
Około siódmej przyjechała matka moja z siostrą, a w ślad za nią zajechało kilka powozów, które przywiozły do 20 osób moich krewnych i przyjaciół.
Był widok jedyny w swoim rodzaju i zupełnie niezwykły, kiedy u Tetmajerów zasiedli przy stole panowie we frakach, a między nimi wiejskie kobiety w naszywanych gorsetach i w koralach u szyi; panie w sukniach wizytowych i chłopi w sukmanach. A najmilsze z wszystkiego było to, że całe tak niezwyczajnie dobrane towarzystwo było bardzo swobodne, wesołe i najwidoczniej wybornie się bawiło. Na wprost po drugiej stronie sieni młodzież tańczyła w wielkiej izbie; w domu zaś u moich teściów reszta wiejskich zasiadła u stołu.
Około dziewiątej zaczęły się [b]czepiny[/b]. Mężczyzn usunięto pod ściany, same kobiety i dziewczęta otoczyły pannę młodą i druhnę. One obie tańczyły naprzód ze sobą, potem kolejno z wszystkimi dziewczętami i z wszystkimi kobietami. Każda tańcząca kobieta i dziewczyna stawała przed muzyką, przyśpiewywała piosenkę na cześć panny młodej.
Potem starszy drużba rozpoczął taniec z panną młodą, taniec solo, podczas którego [b]zamężne kobiety usiłują pannę młodą odbić gwałtem drużbie[/b], a kiedy to się nie udaje, targują się z nim o cenę kupna. Drużba dobija targów i bierzez zapłatę, a kobiety sadzaja pannę młodą na stołku.
Wszystkie kobiety zamężne zapalają świeczki, które trzymają w ręku, a starościna, uproszona do odbycia ceremonii, śpiewa pieśń, w której wzywa matkę, aby się po raz ostatni przyjrzała córce w wianuszku na głowie i przeżegnała krzyżem świętym wianek.
Gdy się to stało, powtórzono tę samą do mojej matki, która również przeżegnała wianek.
Wtedy [b]wianek z głowy zdejmuje starościna, a nakłada czepiec[/b] i podaje pannie młodej rozpostartą chustkę. Na chustce leży wianek. Panna młoda trzyma wianek na kolanach, a wówczas starościna śpiewa w kółko piosenkę, w której wzywa każdą kobietę, aby na wianek dała pieniądz.
[i]Jeszcze tu nie była Miroszyna kmiotka,
Nie dała na wianek pieniędzy pół złotka.[/i]
Miroszyna kładzie pieniądz, piosenkę powtarza ze zmianą nazwiska, a odśpiewana kobieta jedna za drugą rzuca pannie młodej pieniądze. Widok jest wspaniały, bo każda baba trzyma w ręku zapaloną świecę, tak że kilkadziesiąt płomieni oświetla naszą scenę. Twarze oblane blaskiem płomyków ciekawie i dziwnie wyglądają, stroje świetne migocą świecidłami stubarwnymi.
Wreszcie wzywa starościna pana młodego, aby pannę młodą spróbował do tańca, i oddaje mu ją. Pan młody przypija wódką z jednej flaszki, a wodą z drugiej do panny młodej. Ale ona nie wie, która wódka, a która woda. Przypijając wodą pan młody zalewa żonie oczy. Śmiech! Panna młoda również stara się oszukać pana młodego i zalać mu wódką oczy. Potem oboje tańczą.
Drużba podaje im harap. Sztuka polega na tym, aby on wyrwał jej harap i uderzył po spódnicy, a ona, trzymając harap, bije po sukmanie, a ciągle tańczą. Świeczki dopalają się, inne pary przyłączają się do tańca. Koniec czepin, ale nie koniec wesela. Jeszcze cały dzień, czwartek do północy, trwało moje wesele, zatem całe cztery dni.
No dawać:
[b]CO TO HARAP?[/b]
W didaskaliach do [i]Wesela[/i] pisał Wyspiański:
[i]Przez drzwi otwarte z boku ku sieni słychać huczne weselisko, huczące basy, piskanie skrzypiec, niesforny klarnet, hukanie chłopów i bab i przygłuszający wszystką nutę, jeden melodyjny szum i rumot tupotających tancerzy...[/i]
To huczne bronowickie wesele, roztańczone kolorowymi parami pod drewnianym stropem dworku Włodzimierza Tetmajera, który w przededniu I wojny światowej odkupi od malarza Rydel, poruszyło łaknący sensacji Kraków, a jego możni podśmiewali się z poety, a nawet z lekceważeniem patrzyli na jego krok. Mało kto jednak przypuszczał, że bronowickie dni wesela ożyją raptem na scenie.
Żona Wyspiańskiego wspominała:
[i]Pamiętam, jak mi powiedział: "No, Teosiu, jedziemy na wesele Lucjana, a ty pilnie bacz i uważaj, co oni tam będą mówić i gwarzyć. Jak ja będę w chałupie, to ty bądź na dworze, jak ja będę na dworze, to ty bądź w chałupie." I tak... jo mu to potym syćko opowiadałam tak, jak było naprawdę. A on zapisował, a zapisował.[/i]
[b]MAŁO JEDNAK BRAKOWAŁO, BY WYSPIAŃSKI NIE POJAWIŁ SIĘ ANI NA ŚLUBIE ANI NA WESELU. O CO POSZŁO?[/b]
A na zdjęciu mamy taki gazon z krzakiem róży przed Rydlówką. Tu właśnie co roku 21 listopada odbywa się [b]osadzanie chochoła[/b]. W tym roku odbyła się dodatkowa uroczystość.
[b]JAKA?[/b]
**********
A wczoraj pierwsza [i][b]Kasiach[/b][/i] rzuciła się do odpowiedzi, dzielna dziewczyna ;)