Derechcja w grudniu kazała mi przejąć dział koleżanki, ergo zlikwidować mój. Jeden z moich, ale ten najbardziej angażujący. OK. Derechcja w marcu doszła do wniosku, że tak nie może być, żeby ten mój dawny dział nie istniał, bo się ludzie domagają. No kto by przypuszczał.
Więc mam go uruchomić z powrotem. Ja uparcie twierdzę, że nie wiem, jak - niech mi da wytyczne. W sensie, żebym się wyrobiła z oboma. Ona uparcie twierdzi, że to ja wiem najlepiej, bo ona z tym nie miała do czynienia. No właśnie - ja wiem najlepiej, że się NIE DA pogodzić obu. I tak se twierdzimy. Uparcie. Jednakże w poniedziałek-wtorek mam jej dać ostateczną decyzję, po porozumieniu się z koleżanką Sekretarą, w którym z dwóch działów będzie mi pomagać. Pomoc koleżanki Sekretary mogę se w d. wsadzić darować. Szybciej będzie, gdy sama zrobię.
Gdy mówię coś niewygodnego, Derechcja udaje, że nie słyszała. Autentycznie. Mówię. Derechcja patrzy w bok (ona zawsze gdzieś w bok zezuje). Po czym powtarza swoje ostatnie zdanie (to, na które udzieliłam złej odpowiedzi). Jakby mnie (już) nie było.
Jacek75 odpowiedział jak zwykle enigmatycznie na ostatnie pytania, ale mu odpowiedź uznaję, bo wiedział o co chodzi :) zaraz po nim przyszła Efka i już uściśliła nazwę "ptasiego" budynku: to podgórski Sokół, w którym obecnie mieści się hostel. Znajduje się on przy ul. Sokolskiej, oczywiście, a widok był o tyle nietypowy, że zdjęty z piętra w pobliskiej szkole. Fasada jest całkiem inna, nawet miałam ją dzisiaj pokazać, ale aktualności przeważyły.
Otóż w piątek po pracy wybrałam się na mały spacerek z Kochankiem zamiast z siatami do domu (po siaty przyjechała do Fabryki Córunia) - bo czuję tak, jak to Adalibra napisała w komentarzu pod poprzednim zdjęciem: każdy dzień, każda chwila są jedyne, trzeba z nich korzystać. I oto nad Wisłą pod Wawelem odkryłam, że faktycznie wiosna wisi w powietrzu, już młodzież dostaje wilka wysiadując na kamiennych murkach (o tych, co na rozmiękłej od deszczów ziemi - nie wspomnę). Jeszcze krzaki i drzewa bezlistne, ale tuż tuż :)
A tam w głębi - wawelskie fortyfikacje. Oczywiście ktoś niezorientowany mógłby sobie pomyśleć: Wawel taki stary, to pewnie jeszcze średniowieczne mury. Otóż nie. Większość średniowiecznych fortyfikacji wawelskich zburzyli Austriacy w połowie XIX wieku, po czym wznieśli potężne ceglane obwarowania tworząc górującą nad miastem cytadelę. Te właśnie austriackie mury opasują wzgórze wawelskie do dziś. Na zdjeciu widoczny front kleszczowy.
W 1846 roku wybuchło powstanie w Krakowie. Austriacy zajęli miasto 18 lutego, potem wycofali się na 2 tygodnie, a z początkiem marca opanowali je z powrotem - tym razem na przeciąg 72 lat - do 1918 roku. Była to tzw. druga okupacja austriacka Krakowa. Zaborcy rozpoczęli od ufortyfikowania się na Wawelu, jako miejscu dominującym nad buntowniczym miastem.
W 1848 roku pisał Ambroży Grabowski:
Towarzystwo Dobroczynności wydalono z zamku i caly ten gmach obrócony jest na koszary wojska austryjackiego. Pod wieżą na której jest Dzwon Zygmunt zatoczone są 4 armaty wymierzone w miasto, zgoła liczne straże strzegące przystępu do zamku wskazują, że to dawne mieszkanie królów naszych stało się cytadelą.
Jesienią 1850 roku rozpoczęto prace fortyfikacyjne według planów majora von Wurmba. Grabowski notował:
Na Zamku Krakowskim od strony wschodu i południa na wierzchu Wawelu wznoszą się mury opasujące wokoło pałacu Królewskiego.
W następnym roku:
Od początku wiosny zaczęte są roboty nad zewnętrznym umocnieniem go i takież same roboty prowadzą i na wierzchu Wawelu około pałacu tudzież Skarbca. Począwszy od narożnika wschodniego pałacu czyli od kościoła Bernardynów wzmacniają mur zewnętrzny opasujący dołem wzgórze Wawel. Pod Kurzą Stopą wybrano studnię i tę oprowadzają murem ze strzelnicami, która będzie formować razem i bastion, a z niej pompa tłocząca pędzić będzie wodę na szczyt góry do pałacu czyli koszar wojskowych. Wjazd do katedry z ulicy Kanoniczej zagubiają a natomiast robią inne wejście już tylko dla pieszych od strony północnej. [...] Podobneż roboty rozpoczęli od wczoraj od strony południowej. Zagubiają piękną winnicę... pomiędzy basztą Senatorską a Sandomierską... Mur tu i baszty dwie pomniejsze będą rozebrane.
Kolejny opis robót daje Grabowski w 1852 roku:
Mur od północy dawny opasujący wnijście od ulicy Kanoniczej na Zamek do kościoła katedralnego ze wszystkim zburzony a na jego miejscu wzniesiono inny, najeżony strzelnicami. Od tejże strony oraz w stronie ku św. Idziego kościołowi w spodzie Wawelu wybudowano dwa okrągłe bastiony, Blokhauzy mocno sklepione z otworami do armat.
W 1853 roku dodawał:
Mury zewnętrzne, które w 1790-91 wznieśli Inżynierowie polscy Gawłowski i Mehler, przez czas i słoty uszkodzone, gdyż niektóre cegły zrzeszały, teraz naprawiają i wycinając uszkodzone, nowe cegły w ich miejsce wprawiają. Zewnątrz zaś murów zamkowych, w okolicy gdzie Smocza Jama, biją w skale studnię, z ktorej pompa czerpać będzie wodę i onę dostarczać na Zamek czyli do cytadelli... Wewnątrz wielkiego kościelnego dziedzińca... aż do tej chwili stał niewielki gmach Jan Długosza dla X-ży Psałterzystów... i ten rozbierają teraz i ma być w tem miejscu wzniesiony gmach szpitala wojskowego...
Ostatnia większa inwestycja austriacka na wzgórzu wawelskim powstała w latach 1860-62, kiedy to wyburzono gotycki mur obronny między Basztą Złodziejską a Seminarium wraz ze średniiowiecznymi domkami wikariuszy katedralnych i zbudowano na tym miejscu duży gmach, przeznaczony dla ozdrowieńców (Reconvalescentenhaus).
Pytanka:
JAKI WYSTRÓJ OTRZYMAŁ CAŁY OBWÓD MURÓW (z wyjątkiem odcinka zachodniego, widocznego na zdjęciu)?
GDZIE PRZENIOSŁO SIĘ TOWARZYSTWO DOBROCZYNNOŚCI PO EKSMISJI Z WAWELU?
CO MIEŚCIŁ PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ WSPOMNIANY GMACH SZPITALA WOJSKOWEGO?
GDZIE PRZENIESIONO TABLICĘ EREKCYJNĄ ZE ZBURZONEGO DOMU PSAŁTERZYSTÓW?
KIEDY OSTATNI ŻOŁNIERZE AUSTRIACCY ZESZLI ZE WZGÓRZA ZAMKOWEGO? Proszę o datę dzienną :)