Bardzo dawno temu, w zeszłym roku, zarejestrowałam się do neurologa. Prikaz przy okazji dostałam, żeby przynieść SKIEROWANIE. No i ponieważ termin wizyty zbliża się aj aj, udałam się w środę przed pracą do przychodni. Jedne drzwi z wywieszką godzin pracy "nie mojej" pani doktor oraz z kartką DO LEKARZA Z DOWODEM UBEZPIECZENIA. Chwilowo przy sobie nie posiadałam, ale tym będę się martwić później, na razie jest problem GDZIE I KIEDY "MOJA" PANI DOKTOR? W skrócie MPD? Pamiętałam jej nazwisko, zupełnie dziwnym trafem. Toteż obszedłszy wszystkie dostępne drzwi i nie znalazłszy ani jednej wywieszki z godzinami pracy jakiegokolwiek lekarza - odczułam pewien dyskomfort. Czyżby tylko jeden pracował w ośrodku? No, na kilkanaście tysięcy mieszkańców samego osiedla - to nie za wiele.
Udałam się do REJESTRACJI. Jak nazwa wskazuje, nie jest to INFORMACJA, tylko REJESTRACJA. Toteż informacji udziela skąpo. Zaś rejestruje jakieś pół godziny dziennie. W każdym razie dowiedziałam się, że MPD przyjmuje w środy po południu czyli gdy jestem w robocie. Oraz w czwartki - ale akurat w ten czwartek jej nie będzie. Czy dostanę więc Skierowanie od innego lekarza?
- No, nie bardzo.
W ogóle nawet MPD może mi takiego Skierowania nie wystawić. Dlaczego? Bo może uznać je za niepotrzebne.
Po zapewnieniu Rejestracji, że jest potrzebne niestety, usłyszałam zrezygnowane (co za upierdliwa pacjentka):
- Rejestracja o siódmej PRZY OKIENKU.
Ke? O siódmej to ja mogę owszem wstać, ale na pewno nie BYĆ PRZY OKIENKU gdziekolwiek. A telefonicznie?
- Od wpół do ósmej.
Zadowolona wróciłam do domu, ale już po drodze oświeciło mnie, jak to wygląda w praktyce. Dziki tłum napiera na drzwi przychodni od szóstej pewnie, o siódmej otwierają magiczne okienko, wypełniają cały grafik, a potem zaczynają podnosić słuchawkę. Wtedy nie ma już numerków, bloczków czy czego tam. Toteż nawet nie zawracałam sobie głowy dzwonieniem o świcie. Zatelefonowałam w czwartek koło południa z pytaniem, jaki lekarz jest dziś po południu i czy mogę się do niego dostać. Perlisty śmiech. Nie było innego wyjścia jak iść tam po fajrancie, zdecydowana przykuć się do kaloryfera gdyby mi kazano wyjść BEZ skierowania. Niestety nie dano mi tej satysfakcji! Urzędująca pani doktor zgodziła się mnie przyjąć i wypisała Skierowanie. Byłam doprawdy rozczarowana.
Teraz uważam, że NAJGORSZE za mną. Odniosłam życiowy sukces - zdobyłam Skierowanie.
Odniósł życiowy sukces również Stanisław Pigoń.
Zgodnie z obietnicą dziś pokazuję Pigoniówkę.
Nie jest to żadna nalewka, jak większość alkoholików sobie pomyśli, tylko bursa czyli akademik. Dziś hotel uniwersytecki.
Ostrzegam, że jeszcze nie ustaliłam związku dawnej Bursy Akademickiej z historykiem literatury polskiej. Może do tego dojdę. Na razie wiem tylko, że Bursa nosi jego imię, a znajduje się przy ul. Garbarskiej. Oraz że przed II wojną swiatową profesor mieszkał przy tej ulicy.
Bursa powstała jako drugi dom akademicki w roku 1909.
A KTO PAMIĘTA, GDZIE BYŁ PIERWSZY?
Zapytam również, czy ktoś wie, CO MIAŁO POWSTAĆ W TYM MIEJSCU NA GARBARSKIEJ? ZA CZYJE PIENIĄDZE UNIWERSYTET NABYŁ TĘ PARCELĘ?
KTÓRY ZE ZNANYCH STUDENTÓW UJ MIESZKAŁ W PIGONIÓWCE?
Na czym polegał sukces osiągnięty przez Stanisława Pigonia? Otóż pochodził on z ubogiej rodziny chłopskiej. Jego droga do profesury była długa i pełna przeszkód; rodzina nie ułatwiała mu drogi do poszerzania wiedzy. Urodził się na wsi, więc jego głównym zajęciem miała być praca na roli i pomoc rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa domowego. Stanisław wolał jednak czytać książki niż chodzić za pługiem. Rodzina niechętnie odnosiła się do jego decyzji o wyjeździe na studia (głównym problemem były zbyt skromne finanse). Doszło już nawet do tego, że Stanisław zaniechał myśli o studiach. Ostatecznie po skończeniu gimnazjum w Jaśle jednak udało mu się wyjechać do Krakowa i rozpocząć studia na UJ. Nie powrócił już na stałe w rodzinne strony.
Dzisiaj udaję się na Rajską na poszukiwanie kilku pozycji, żeby zapoznać się bliżej z sylwetką Pigonia. A Wy mi powiecie właśnie:
W JAKIEJ KSIĄŻCE ZAWARŁ PIGOŃ WSPOMNIENIA Z WIEJSKIEGO DZIECIŃSTWA I TRUDNEJ DROGI KU PRACY INTELEKTUALNEJ?
Wczoraj Prooban, Nata i Wieszka.
A, i pozdrawiamy Ewunię, która się objawiła na chwilkę po WIEKACH nieobecności :)
Zdaje się, że PB się wykrzaczył, no nic, wysyłam sobie tekścik i zdjęcie do roboty i zobaczymy później :) o, wrócił!