To się załamać można, człowiek zadaje TRUDNĄ zagadkę i zaraz w pierwszym komentarzu dostaje rozwiązanie, no skandal. W związku z tym następnym razem będzie takie pytanie, że hej. Przygotowane na czarną godzinę. Tego już NIKT nie będzie wiedział - no chyba, że ma w tej okolicy znajomych i był i widział. Ha ha ha. Nie pójdzie łatwo. A jeśli pójdzie - to się potnę chyba. Mydłem w płynie, jak mawia Córunia.
A więc tak: na razie na podium stają Saxony3, Irena, Dormi, Dzamilia, Papafaraon, Nadjamfotos, Elegancka, Ascaro, Anmari i Jitka.
Przy tej okazji powszechnego rozszyfrowania pijarskiego kościoła Przemienienia Pańskiego, proponuję kilka pijarskich anegdotek, zaczerpniętych z tomiku Wesoło w zakonie Pijarów ks. Stefana Denkiewicza.
Autor wspomina na przykład, jak to mając 22 lata przyjechał na wakacje do rodziców w Ostrołęce.
Wychodzę z domu z mamą i idę na przystanek autobusowy. Jestem ubrany w czarny habit zakonny przepasany szerokim czarnym pasem zwisającym z lewego boku. Patrzę, a z dalekiego jeszcze przystanku biegnie do nas dziewczynka może sześcioletnia, jak się później dowiedziałem, moja dalsza krewna przybyła ze Słupska na wakacje i nieznająca jeszcze ani mojego ojca ani mnnie. Gdy już do nas dobiegła, przylepia się do prawego boku mojej mamy, wygląda ostrożnie, mierzy mnie oczyma od stóp do głów i pyta głośnym szeptem:
- Ciociu, ciociu, czy to cioci mąż?
Ksiądz Juliusz Paweł Olszewski studiował anglistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Kuł angielski aż mu głowa pękała i - trzeba przyznać - miał osiągnięcia. Do pewnej rodziny we Wrocławiu przyjechał raz jakiś Anglik, rodzina ta urządziła na jego cześć uroczystą kolację i zaprosiła na nią między innymi dwóch pijarskich księży studentów. Księdza Juliusza posadzono tuż przy Angliku, by mógł sobie z nim porozmawiać. Więc rozmawiał i to długo, bardzo długo. Anglik mówił, a ksiądz Juliusz rozumiał wszystko, ale nie umiejąc mówić, potakiwał ciągle głową, dodając Yes. Anglik mówił, a ksiądz Juliusz Yes, yes. Anglik mówił, a ksiądz Juliusz Yes yes yes. Anglik mówił i mówił, a ksiądz Juliusz Yes. Oh yes yes yes. Oh yes. Gdy wrócił do domu, westchnął ze szczęścia przed współbraćmi i rzekł:
- Ale sobie dzisiaj porozmawiałem po angielsku.
Autor wspomnień słuchał raz homilii o powołaniach. Ksiądz Józef mówił w niej, że powołanie to nie czas na spanie, a ludziom się zdaje, że ksiądz tylko śpi. A ksiądz mówi brewiarz co jakiś czas w ciągu dnia, prowadzi katechezy z dziećmi, załatwia różne sprawy w kancelarii, odprawia pogrzeby. Ludziom natomiast się zdaje, że po odprawieniu porannej Mszy nic już więcej nie robi, tylko śpi. Dzwoni ktoś do drzwi, więc lecę, ale nie mogę tak prędko - mówił ksiądz Józef - bo bym sobie nogi połamał, mam przecież 70 lat. A tam dzwoni ktoś i dzwoni niecierpliwie. Schodzę, otwieram i słyszę:
- Przepraszam, że zbudziłem księdza, chciałbym załatwić...
- Nie spałem, dzień jest przecież.
Takie to wyobrażenie mają o księdzu ludzie. Ksiądz tylko śpi. Odprawi Mszę św., a tu kucharka czeka ze śniadaniem, pyta, czy smaczne, po śniadaniu idzie ksiądz do swojego pokoju, kładzie się, przykrywa pierzyną i śpi. Wszyscy chodzą na palcach po korytarzu, by księdza nie zbudzić, bo ksiądz śpi. W porze obiadowej budzi go kościelny, woła na posiłek, ksiądz je i znowu idzie spać pod pierzynę aż do kolacji.
Takiej to homilii wysłuchał nasz autor ks. Denkiewicz. Na drugi dzień przygotował dwie katechezy, wyskoczył na pocztę, wrócił, przygotował trzecią katechezę na popołudnie i pomarzył trochę, by wieczorem, po lekcjach i Mszy św., przetłumaczyć z włoskiego jeszcze więcej stron niż poprzedniego dnia. Czwartą katechezę miał przygotować tuż po obiedzie.
Jemy obiad, a tu dzwonek. Wstaję i idę, a ktoś tam jeszcze dzwoni i powtarza. Wołam, że idę, w rzeczywistości biegnę, bo nie mam jeszcze 70 lat. Otwieram, a tu kłania mi się uniżenie sąsiad, mający już osiemdziesiątkę na karku, lecz pełen życia, prowadzi bowiem jeszcze taksówkę dla zarobku, pobożny, obecny u nas w kościele co niedziela, a więc i wczoraj na kazaniu księdza Józefa, i mówi do mnie delikatnie:
- Oj, przepraszam, że przeszkodziłem księdzu w spaniu.
A KTO MI POWIE, CO TO PO PRAWEJ REMONTUJĄ?
I JAKIE ZWIĄZKI ŁĄCZYŁY PIJARÓW Z TYM OBIEKTEM?