Aj aj aj! Zakochałam się!
Co gorsza bez wzajemności!
Ja już od roku co najmniej - jak nie dłużej - podejrzewałam, że coś w tym musi być. Ale broniłam się przed tym uczuciem dzielnie, kiedy nagle... w ten wtorek... wsiąkłam po uszy...
No to jestem załatwiona. Od wtorku nogi same mnie niosą w jednym kierunku, a myśli rwą się ku NIEMU! Ku Massolitowi!
To jest MOJA knajpa! To jest to miejsce, gdzie mogę spędzać wieczory i poranki!
Czegoś takiego szukałam OD ZAWSZE!
Dziwne miejsce - połączenie księgarni, antykwariatu, czytelni i kawiarni
Siedzi się wśród regałów z tysiącami książek, które można wyjąć z półki, przeczytać i odłożyć na miejsce, a można też sobie je kupić po przystępnej cenie, bo są to książki używane... Hm... po angielsku...
I tu jest właśnie moja wielka miłość NIEODWZAJEMNIONA!
Bo ja nie znam angielskiego!
Że też mi musiało PAŚĆ na ten język!
Bo za moich czasów tośmy się uczyli (duże słowo) rosyjskiego, a potem w liceum moim to był akurat francuski, potem przyszły inne języki, ale NIGDY angielski... Coś tam się kuma, no bo trudno z piosenek i filmów nie załapać tego i owego, ale nie jest to znajomość pozwalająca na czytanie książek Ale nic to, ja i tak zawsze mam jakąś książkę przy sobie, więc damy radę
Więc krótko o Massolicie.Istnieje od 4 lat, mieści się przy ul. Felicjanek, o rzut beretem od Plant, prawie centralnie, a jednak na uboczu.Właścicielami jest para Amerykanów. Karen jest wielką fanką Bułhakowa, stąd nazwa
A jako że dla mnie Mistrz i Małgorzata jest jedną z TYCH książek, co to je zabieramy na bezludną wyspę... więcej mi nie trzeba... nic dziwnego, że ta nazwa ciągnęła mnie od dawna...
Jako się rzekło, można tu książkę kupić, można poczytać, można przejrzeć praskę, można wypić kawkę czy co tam, a wszystko to w cudownej atmosferze jakby prywatnego mieszkania. Krakowskim zwyczajem stare graty, chwiejące się drewniane stoliki i krzesełka, kanapy i wersalki przykryte kapą, lampki i lampeczki, kąciki kameralne takie, firanki w oknach, piece... Ach...
Za pierwszym razem zatrzymałam się w salce z barem i nawet myślałam, że to już wszystko To jest właśnie ta salka i to jest PIERWSZE moje zdjęcie w Massolicie, więc uszanować proszę, bo to pamiątka! I nie dziamgać, że ciemno. A jak ma być.
A potem poszłam za napisem MORE BOOKS. I odkryłam! Całe mieszkanie, po którym się krąży, zastawione regałami z książkami i kolejnymi miejscami, w których można się zaszyć na długie godziny.
Uwielbiam!
Gdybyż to jeszcze było w suterenie! Byłoby całkiem jak u Bułhakowa:Kanapa jakby w tym miejscu, naprzeciwko druga kanapa, między nimi stolik, a na stoliku piękna lampa, tu, bliżej okna, książki, tu znów malutkie biureczko, a w pierwszym pokoju - same książki, nic, tylko książki i piec.
Ponieważ decyzja już zapadła - to będzie moje miejsce - nieraz jeszcze zostaniecie uraczeni (ciemnymi) zdjęciami z niego
Zagadką na piątecek mogłoby być:
CO ZNACZY MASSOLIT?
... ale to przecież wszyscy wiecie, nie?
Więc może bardziej po krakowsku. Ta ulica - Felicjanek. Już o niej wspominaliśmy, a właściwie o samych Felicjankach, które przywędrowały tu z Warszawy. Ulica łączy Zwierzyniecką ze Smoleńskiem.
A CO TO ZA KOŚCIÓŁ BAROKOWY STOI NA KOŃCU ULICY, LUB WŁAŚCIWIE NA JEJ POCZĄTKU?
Dodam, że dwa okna Massolitu wychodzą właśnie na ten kościółek, nie oddam słowami, co za atmosfera...
Ach, i jeszcze na koniec: w Massolicie się nie pali! A ponieważ nie podają tam również piwa, nie trafi się na PRZYPADKOWE osoby
Od dziś call me: MASSOLICIANKA!
*******Kącik życzeń i zażaleń
1. Franciszkanie będą lada dzień (czyli w niedzielę) z powodu rocznicy
2. Na zdjęciu z linka jest moja specowa od PR, a nie ja - zresztą z PB, no przecież wyraźnie podpisane
3. Uziembłę napoczęła Gloria, dodajmy, że był autorem wystroju teatru BAGATELA i kina UCIECHA. A witraże w Izbie Rzemieślniczej, jak mnóstwo ich w Krakowie, wykonał Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński.
4. Nie mówcie, że sobie powłączacie jakąś MODERACJĘ komentarzy, no nie, w ogóle nie rozumiem koncepcji, przecież komentarz zawsze można po prostu wyrzucić i już.
5. To jadę do skarbówki wyskoczyć z gotówki, co?