Dzisiaj nie ma stabilności we mnie .
Nie ukrywam, że z tego powodu jest mi cholernie źle .
Tęsknię .
Jednak mimo to , za żadne skarby ..
nie pozwolę sobię na porażkę .
Powroty bolą , ale do niczego nie prowadzą .
Mam strasznie zajebany ten weekend , nauki od chuja jakoś do wtorku .
Jutro basen , nauka .
Niedziela - nauka, występ w OCK .
Muszę to jakoś ogarnąc .
Wracając to tematu pierwszego .
Dlaczego to nie jest proste ? .
" Może ostatni raz, gdy patrzę jej w oczy " .
Chciałbym kurwa , by jutro było inaczej .
Może sen będzie lekiem .