photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 SIERPNIA 2013

Po prostu mnie kochaj cz 5.

Po prostu mnie kochaj cz 5.

 

 Spędziliśmy trochę czasu na powietrzu, czekaliśmy na ławce aż Caro dojdzie do siebie, była wtulona we mnie. Spała jak dziecko. Alex zaproponował by ją wsadzić do auta. Zrobiliśmy tak, okrył ją swoją bluzą, przymknął drzwi, uchylił lekko szybę.Nastała cisza. Ja bawiłam się czapką, a on dziwnie chrząknął.

- Yhm. 

- Liwia, pewnie myślisz, że Cię nie polubiłem, że robię wszystko specjalnie, ale tak nie jest. Wtedy w szkole.. - zaczął.

- Niech pan nie tłumaczy się, to zbędne w tym momencie, najważniejsza jest Caro, nie może wrócić tak do domu. - odpowiedziałam.

- Możemy przejść na 'Ty' ? Dziwnie się czuję jak ktoś do mnie zwraca się na 'Pan'. 

- Ale jest Pan moim nauczycielem, znaczy zastepuję Pan moją nauczycielkę, jest Pan jej synem i nie chce do Pana zwracać się po imieniu, zrozumiał Pan czy mam przeliterować ? - odparłam wrednie.

- Wow, dużo tych Panów jak na jedno zdanie, widzę, że się odgrywasz na mnie za dzisiaj, okej, tylko później się nie dziw, że ktoś Cię traktuję tak jak Ty jego traktujesz - powiedział.

- To Ty nie powinieneś się dziwić, że ja Cię taktuję tak jak Cie właśnie traktuję, chciałeś zyskać sympatię posród klasy zwracając się do mnie w taki sposób rano ? No to udało Ci się, zyskałeś i potraktowałeś jak śmiecia. - wstałam z ławki, otworzyłam drzwi od auta i wybudzałam Caroline.

- Ej mycha idziemy, odprowadze Cię do domu. - podniosłam ją z siedzenia.

- Nie było Pana już - mruknał. - Zostaw ją, odwioze Was do domu, nie bedziecie wracać po nocy same, jest niebezpiecznie.

- Mhm, nie wiem czy mogę Ci ufać ? A jeżeli jesteś seryjnym mordercą, chcesz nas wykorzystać seksualnie, najpierw dosypałeś coś jej, później udajesz, że pomagasz, a masz w tym jakiś cel..? I łapiesz dwie naiwne foczki, które myślą, że jesteś kimś, kim nie jesteś. 

- Tobie też chyba czegoś dosypali, najlepiej następnym razem nie pij. - popchnął mnie lekko w stronę auta, otworzył drzwi, zatrzasnął.

Siedziałam na przodzie, Caro znów zasnęła na tyle.

Jechaliśmy w ciszy, on nie patrzał na mnie, ja na niego. Podjechaliśmy pod dom Caroline. Była w lepszym stanie, weszłam z nią do środka, jej rodziców nie było, obchodzili jakąs rocznice, położyłam ją w łożku, złożyłam buziaka na jej czole wyszłam. Alex czekał na mnie w aucie, ale ja nie miałam zamiaru wcale do niego wsiadać, nic na to nie poradze, że gość nie przypadł mi do gustu. Ruszyłam na nogach w stronę swjego domu. Był właściwie oddalony sporo, ale to nic, na ulicach pustki, raczej zagrożenia nie ma.

Alex widząc, że nie wsiadam, wysiadł z auta.

- Liwia, wracaj.. ! - po czym pobiegł za Mną.

- Możesz się ode mnie odczepić ? Wróce sama, nie potrzebuję Twojej troski, opieki cokolwiek.

- Jak nadmieniłaś wcześniej jestem Twoim nauczycielem i mam obowiązek się Tobą zaopiekować, zadbać o Twoje bezpieczeństwo, jak o bezpiećzeństwo swojego ucznia, wtedy kiedyś istnieje jakieś zagrożenie, więc panienko nie dyskutuj, wsiadaj, albo Cię siłą sam wsadzę w fotel ? Co wybierasz ? Grzecznie, albo nie ? - powiedział dość poważnie, poważniej niż zwykle.

- Panienke to Ty sobie możesz.. - nie dokonczyłam, wziął mnie za nogi i zawiesił na ramieniu, jak rzecz jakąś.

- No, no.. dobrze gadasz, gadaj dalej. - powiedział, wyczułam u niego zdenerowanie.

- Bedę krzyczeć.

- Krzycz, wątpie, że ktoś uwierzy pijanej małolacie.

Postawił mnie na ziemię, wepchnął do auta i trzasnął za Mną drzwiami. 

Znów jechaliśmy w ciszy, nie żartował. Głupio było mi cokolwiek powiedzieć, przecież faktycznie chciał dobrze.

Stanął pod moim domem, bez słowa wysiadłam, on tez nic nie powiedział, odjechał. A ja nawet mu nie podziękowałam, zrobię to jutro, w szkole, obowiązkowo.

Wtałam rano, wzięłam prysznic, było pochmurno i padał deszcz. Założyłam czarną bluzę z BOY, moro spodnie i czarną beanie z BITCH, do tego białe air max'y. Dzwoniłam do Briana i do Caro, żadne z nich nie odbierało. Trudno, po południu jak wróce zadzwonie jeszcze raz.

W szkole szukałam Oliv, w końcu ją znalazłam, zkacowaną i wyczerpaną, w ręku miała butelke wody mineralnej.

- Cześć księżniczko, gdzie Cię wiatry wywiały wczoraj ? - zaśmiałam się.

- Daj spokój, dawno tak się nie wybawiłam. Densiłam, był taki tłum, szukałam Was, co z Caro ? Nie odbiera telefonów, nie mogę jej znaleźć w szkole. 

- Odleciała wczoraj, zaliczyła zgona, Alex twierdzi, że dosypali jej czegoś, ale zdążyliśmy ją odciągnąc, by nikt jej nic nie zrobił. Nie była w stanie dojść do domu. Odwiózł nas.

- Alex był ? Uuu, Liw, mry, mry. 

- Przestań, ten facet myśli, że może wszystko. Ale jednak wypadałoby mu podziękować, zachowałam się jak gówniara, krzyczałam i wyzywałam go, a tylko próbował pomóc. 

- Nie widziałam go nigdzie, poszukaj, ja zadzwonie do Caro - ścisnęła mi dłoń i zniknęła w damskim wc.

Szukałam Alex'a, poszłam do zaplecza wuefistów, bo jednak tam zazwyczaj spędza dużo czasu. Zapukałam i weszłam.. Był tam Alex faktycznie i młoda wuefistka, całowali się.. Alex przerwał po tym jak zobaczył, że widze co robią. Odeszłam od drzwi, przyśpieszyłam kroku, a on oderwał się od dziewczyny i poszedł za mną.

- Liwia, Liwia - wołał mnie, a ja udawałam, że nie słyszę.

W momencie poczułam szarpnięcie. 

- To nie tak jak myślisz. - powiedział zdyszany.

- A dzien dobry.. ale nie nic, ja tylko ten.. - coś dukałam. - Ja tylko chciałam panu właściwie podziękować, zachowałam się jak małolata, dziękuję za wszystko co pan wczoraj zrobił.. Gdyby nie pan.. Naprawdę dziękuję. Do widzenia - puściłam sztuczny uśmiech. Kurczę, dlaczego tak zareagowałam na widok nich w zapleczu ? Przecież nie był mi zobowiązany się tłumaczyć, a on jednak..

Poszłam na lekcje, Caro nie oddzwaniała, śpioch jeden. 

Zapomniałam nawet o Brianie przez chwilę, ten kac.. i wszystko odcią

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika prostospodpalca.