Był czas w moim życiu, kiedy nie robiłam nic innego, tylko marzyłam.
Potem nastała sobie taka pewna sytuacja i marzenia odeszły kompletnie.
Sytuacja jednak nie trwała wiecznie (na szczęście!) i marzenia wróciły.
Obecnie marzenia sobie są, ale przybierają raczej formę rozmyślań o tym, jak rzeczywiście mogą potoczyć się sytuacje, które i tak będą miały miejsce w przyszłości. Czasem faktycznie zdarza się, że zjawiają się jakieś bardzo abstrakcyjne wyobrażenia, co do nadchodzących sytuacji, które poniekąd w świat tych marzeń wchodzą. Jednak mają one specyficzny charakter. Nie spodziewałabym się jednak powrotu tego typu marzeń sprzed lat. Ciekawe czy mój mózg podświadomie nie potrafi sobie poradzić z pewną sytuacją i obawia się, że to nie jest właściwy stan rzeczy i miejsca. A może to po prostu efekt lekkiego nawału zmartwień?
W sumie jestem świadkiem przykrych rzeczy, których bardzo chciałabym uniknąć, ale niestety nie mam na nie wpływu. Nie powinnam dopuszczać do kolejnych tego typu.
Znowu nie mogę spać.
Mam siły jeszcze do nauki, ale oczywiście natłok myśli nie pozwoli mi się na niej skupić.
Ani na esejach.
Bagno.
Jakość trochę pozostawia do życzenia, więc polecą dwa.
Swoją drogą nie mogę doczekać się koncertu. Ładnie panowie mi się wkręcili.