Do Łodzi wróciliśmy we wtorek o 22.
Wcale nie jestem zadowolona z tego powodu, ponieważ dobija mnie fakt powrotu do pracy od poniedziałku.
Na wyjeździe było świetnie. Ciągle upalnie, pomimo praktycznie codzienego zachmurzenia.
W ciągu 10 dni, tylko 3 dni były takie, że mogliśmy pójść na plażę i poopalać się.
Zasmakowaliśmy również w późniejszym czasie kąpieli w Morzu Bałtyckim (na szczęście, bo przez pierwsze dwa dni Naszego pobytu nie dało się nawet zamoczyć stóp, bo od razu Ci drętwiały.)
Porównując Łebę z Władysławowem...
We Władysławowie na pewno jest taniej. Mogliśmy sobie pozwolić na normalne obiady w restauracjach, gdzie zapłaciliśmy za solidny obiad np. 14,50 zł, natomiast w Łebie za taki obiad zapłacilibyśmy z 25 zł.
Pod względem ludzi, to chyba wybrałabym Łebę. We Władysławowie jest po prostu pełno rodziców z dziećmi. Co mnie przerażało. Gdzie nie spojrzałam tam dzieci...
Za rok na pewno wybiorę spokojniejszą miejscowość. Ewentualnie zagranica?