Cześć cześć!
W niedzielę przeżyłam potężną masakrę Czyli ważenie i 66 kg!
Ale tak, nie zadbałam o siebie specjalnie :(
Na szczęście od poniedziałku wzięłam się intensywniej za siebie, więcej jeżdżę na rowerze, biegam i ćwiczę w domu Nie jem słodyczy, pieczywa, makaronów, fast foodów i nie piję alkoholu.
Waga z 66 spadła na 63 (dzisiaj rano)
Tak samo wymiary, poszły w dół, z biustu 3 cm, z talii 4,5 cm, z bioder 3,5 cm. Yeah!
Cieszę się i mam nadzieję, że do końca maja zejdę do 60 kg :)
Dziękuję wam za wszystkie komentarze, które dodajecie, naprawdę miło to czytać! :)
Chudego ;)
Zdjęcie moje, dzisiaj.