zatem za 50 minut mam autobus do stolicy. que bien! gdy planowałam ten wyjazd to sobie myslałam 'o jeny, to będzie ostatnie przed maturą, ale jeszcze ponad miesiąc, jak długo'. no długo długo. szybko minęło. ile tam? 20 dni. już nie żyję szkołą. hmm chyba od dawna nie żyję szkołą. zatem dzisiaj czeka mnie podróż (niestety polskim busem przez 3,5 godziny).
a na dodatek mam bandaż na kostce, bo jestem życiowym nieudacznikiem. dobrze, że nie skończyło się szpitalem, bo w sumie i tak bym pojechała do tej stolicy. kurcze. no nic. w każdym razie moja pani od wfu (już niedługo) uważa mnie chyba za najbardziej nieporadną osobę na świecie. gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała!
https://www.youtube.com/watch?v=EYLVr8QaAwQ
no i ogl jest spoko nie. nie myślę tak bardzo o przyszłości, bo wtedy zaczynam się bać i panikowac, a z tego nic dobrego nie wychodzi. no, więc tylko maluję. tak! wróciłam do malowania. chociaż o jeny, muszę sobie przypominać i moje prace przypominają obrazki trzecioklasisty (z podstawówki) to oczywiście ćwiczę i ćwiczę.
zatem to tyle.
nie mam nic więcej do powiedzenia.
a kiedykolwiek miałam?
cmok!
xx