1 listopada- dla wszystkich Dzień Wszystkich Świętych...A dla mnie???
Dla mnie to przede wszystkim dzień mojego kochanego Chrzestnego Krzysia, mojego TATUSIA


Mój kochany Wujaszek napewno jest w niebie, choć często ciężko mi w to wierzyć, ale On na to zasłużył swoim pięknym, dobrym, świętym życiem.
I teraz napewno świętuje z Bogiem otrzymując nagrodę w niebie za swoją CODZINNĄ ŚWIĘTOŚĆ.
Cieszę się, że mój Chrzestny całym swoim życiem pokazał mi jak powinnam żyć...
Cieszę się, że Bóg dał mi tak wielki autorytet...
Cieszę się, że przez ponad 16 lat mój Chrzestny mógł być ze mną, że dał mi tak wiele miłości, miłości ojcowskiej, której tak bardzo potrzebowałam...
I nadal potrzebuje....
Dzisiaj również mija miesiąc od pogrzebu mojego Wujaszka...
I tu pojawia się zaduma, zamyślenie, tęsknota i ogromna pustka...
Jeszcze rok temu w miejscu, w którym znajduje się teraz grób mojego Chrzestnego, stałam przytulona do Niego...
Bo było zimno...
A On był moim ciepłem, moją miłością....
I staliśmy tam nad grobem dziadka.
A teraz w miejscu gdzie staliśmy spoczywa On, to znaczy tylko Jego ciało!
Ale tak trudno uwierzyć, że tylko ciało...
Ale czym byłaby wiara i wyznanie "ciała zmartwychwstanie"; "żywot wieczny" gdybym nie wierzyła w życie wieczne???
Na zdjęciu mój Wujaszek sprzed ponad 3 lat.
A wokól Niego niebo,
Bo tam jest!
Ale tęsknota będzie zawsze, bo to owoc miłości.
Dzisiaj jest czas, w którym warto pomyśleć o tych, co odeszli.Oprócz znicza ofiarujmy też modlitwę, przede wszystkim modlitwę za naszych bliskich.
Jola