Pewnego dnia w moim życiu, całkiem przez przypadek pojawił się pewien chłopak (nazwijmy go panem X)
Bardzo dobrze mi sie z nim pisało, w szkole jedyną myślą był powrót do domu i wejście na fb żeby z nim pogadać. Nie stresowałam sie pierwszym spotkaniem, ale starałam sie o pozory zabierając osobę toważyszącą, która później zostawiła nas samych. Spotykaliśmy sie średnio co dwa dni, lubiłam jego towarzystwo, ale czułam, że nic z tego nie będzie. Widziałam jak sie wkręca w naszą znajomość ale nie umiałam pomyśleć o nim w inny sposób niż tymczasowy związek, nic na poważnie.
Odpychałam od siebie to uczucie jak tylko mogłam. Dziś tego żałuję. Po miesiącu coś we mnie pękło, zaczęło mi zależeć, traktowałam to jak poważny związek i zaczęło się pełno przeszkód. Pierwszy raz tyle razy zraniłam osobę, którą kocham. Zazwyczaj byłam tą dobrą w związku, tym razem było tak, że oboje byliśmy źli. Dzisiaj mnie to przeraża. Mamy za sobą kilka rozstań, teraz choć padło słowo "zacznijmy od nowa" nie wiem na czym stoje. Chcę wszystko naprawić choć nie mam już pojęcia jak to zrobić. Chce pokazać, że mi zależy.
Tak szczerze mówiąc trudnno jest mi sobie wyobrazić co będzie bez niego, wręcz nie potrafie. Dzień bez niego to męka a co dopiero więcej czasu. Kilka osób, w tym moi przyjaciele mówią mi żebym dała sobie spokój, że to już nie jest związek i nie będzie. Ale zakochałam sie na poważnie i nie odpuszcze tak łatwo. Nie mam zamiaru.
W czwartek walentynki ^^ Życzę wszystkim zakochanym żeby to był dla was niezapomniany dzień, a pozostałym żeby się nie załamywali, single świętują cały rok. Choć czasem lepiej jest mieć z kim.
A sobie życze ... hmm ... żebym sie dowiedziała na czym stoje