photoblog.pl
Załóż konto

No i na chuj się uśmiechałaś? Po co to robiłaś?

Kto by podejrzewał, że jedna, tak nieistotna rzecz może narobić tyle bałaganu.

Jedno, krótkie i nic nie znaczące spojrzenie połączone z uśmiechem.

To przecież nic. Niewielka rzecz. Ot, jeden z wielu.

A sprawiło, że pojawiło się tyle myśli. Wspomnienia przewinęły się przez głowę,

slajdy wspólnych chwil przelatywały z prędkością bliskiej błyskawicy.

I kilkunastomiesięczna walka przy budowie wielkiego muru wokół tego wszystkiego - przegrana.

Śmiech, szczęście, spokój, strach, zazdrość, smutek, złość, żal.

W każdym slajdzie tyle emocji.

 

Wspomnienia.

 

 

Ale nikt nie obudzi mnie, kiedy skończy się wrzesień.

Sam muszę się obudzić ze snów, które są tak piękne, że uzależniają.

Jednak, mimo swego piękna, ociekają toksycznością. Ograniczają. Zabijają.

Nikt mnie nie prosił, żebym śnił - nie mam do nikogo żalu.

Za to mam nowe życie, nowe możliwości.

Chcę już je wykorzystać, uda mi się - obiecuję Ci, zapomnę.

 

 

Bardzo dziwnym stanem człowieka jest, kiedy mimo, że śni i jest w nim szczęśliwy - nie chce już tego, co tam zobaczył.

 

 

Sen.

 

 

Pozwalam sobie - masochistycznie, desperacko - myśleć o tym,

wspominać, tęsknić, śnić.

Pozwalam sobie - żeby atakowały mnie te uczucia, te sceny

zanim się podniosę,

zanim napiszę na kartce "nic mnie to nie obchodzi", przykleję do czoła.

Przypominam sobie ten głos, który przeszywał moje serce wypowiadający słowa,

które już nic nie znaczą. Tak samo jak moje.

Przypominam sobie te oczy,

które były dla mnie niepowtarzalnym na skalę światową fenomenem,

mogłem się w nie wpatrywać do końca swoich dni.

Przypominam sobie te usta,

które składały się w tak cudowny i szczery uśmiech,

podnoszący na duchu cokolwiek by się nie działo.

Przypominam sobie tę skórę... tę delikatną, jasną,

której ciągle i ciągle uczyłem się na pamięć.

 

 

Koniec snów, koniec marzeń, koniec fantazji.

Koniec ograniczania się w imię pustej, niczym niepopartej nadziei.

Tkwienia w niej, czekania na coś, usprawiedliwiając się, że przecież

nigdy sprawa nie jest przesądzona. Zawsze może się coś wydarzyć.

A nuż tym razem tak będzie. A nuż ścieżki znów się połączą,

dziwnym trafem, dziwnym losem. Koniec patrzenia w księżyc i zastanawiania się,

czy czasem Ty nie robisz tego samego. Czy myślisz czasem. Czy może - na swój sposób -

tęsknisz.

Powieki są po to, by nie patrzeć jak odchodzisz na zawsze - ja ze swoich nie skorzystałem.

 

 

 

Na początku sytuacji, byłem zły. Bardzo zły, za to co się stało.

Ale później dopiero zobaczyłem jak się uśmiechasz... ja ślepy.

Nawet nie wiedziałem, że byłaś smutna.

 

 

 

Fuck it. Jak na załączonym obrazku.

Wszystko już niedługo będzie dobrze :)

Po części - dzięki tej publicznej, lekko emowatej spowiedzi - już jest dużo lepiej.

A teraz rozdział zamknięty, szczerze.

Bo wyczerpały się moje siły, by czekać na coś, co może się zdarzyć.

Na cud.

Dodane 17 PAŹDZIERNIKA 2010 , exif
48
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika positivedog.

Informacje o positivedog


Inni zdjęcia: Dzień Psa photographymagicPiegża slaw3001521 akcentovaAM ezja najprawdopodobniejnieWiewiórka jerklufotoKocurro milionvoicesinmysoulPismo Egipskie bluebird11Tiki, czyli kleszcze /?/ ezekh114:) dorcia2700Lato w ogrodzie :) wiesla