dostaję nagle ogromny cios. i to raptem kilka metrów przed metą ktos podcina mi nogi, bo przeciez to za mało, ze ostatkami sił staram sie dobiec do celu. ktoś mówi, ze zamiast sie zbliżać-coraz bardziej sie oddalam. to ponoc wszystko moja wina, bo przeciez kazdy czyn wiaze sie z konsekwencjami. jak się okazuje - nieprzyjemne zbiegi okolicznosci nie lubia samotności, zawsze chodzą parami.
Użytkownik portfelhamburger
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.