Pisał i dzwonił do niej codziennie. Prawił mnóstwo komplementów. Co kilka minut nowy i tak w kółko. Mówił jak bardzo ją Kocha. Świetnie sie dogadywali. Byli w tym samym wieku. Za każdym razem, gdy dostawali od siebie wiadomości, automatycznie na ich twarzach pojawiał się uśmiech. Cieszyli się jak małe dzieci. Mimo tego nie byli parą. Z każdym dniem było coraz lepiej, coraz bardziej sie do siebie zbliżali. Powierzali sobie nawzajem swoje sekrety. Ufali sobie bezgranicznie. Opowiadali sobie o swoich marzeniach. Rozumieli się bez słów. Bardzo chciał by została jego dziewczyną. Martwił się o nią. Z dnia na dzień coraz bardziej odczuwała, że coś do Niego czuje. Codziennie zastanawiała się czy mu o Tym powiedzieć. Pewnego dnia była pewna. Pewna tego, że sie w nim zakochała. Chciała mu o tym powiedzieć. Otworzyła się przed Nim. Nie mogła sie doczekać, aż sie do Niej odezwie.. Lecz go nie było, nie pisał, nie dzwonił. Nie dawał znaku życia. Po raz pierwszy to właśnie Ona zaczęła się martwić o Niego. Nie wytrzymała, napisała do Niego. Po chwili odpisał jej "Przepraszam, napisała do mnie była dziewczyna. I wiesz? Jestem z nią. Wybacz". Te słowa cholernie ją zabolały. Łzy napływały jej do oczu. Czuła się oszukana, zdradzona. Zawiodła się na Nim. Bardzo ją to zraniło. Mimo to odpisała mu "Szczęścia". Płakała, nienawidziła siebie za to, że Go pokochała.. W jednej chwili straciła grunt pod nogami. . . Straciła Go. :((((((