Dziś odstawi się na półkę, zapewniając, że definitywnie kończy swój romans z egzystencją. Zmęczyło ją obserwowanie cudzych przeżyć, stojąc na palcach, starając się dosięgnąć wysoko postawionej poprzeczki ich życia. Nie jest nawet w jednej milionowej podobna do nich; obliczyła to sama, choć nie cierpi matematyki. Sprzeda 'te wciąż za mało niebieskie oczy', w czwartek o 6.30 na targu, gdzieś między suszonymi grzybami a natką pietruszki. Za otrzymane parę groszy kupi bilet powrotny, obiecując, że już nigdy nie wróci w to miejsce.
Skłamie, że, wszystko w porządku i że w cale nie potrzebuje ich słów i oczu.
Chciałaby powiedzieć, że cykl pracy jej serca nie trwa w przybliżeniu zero przecinek osiemdziesiąt jeden es, by, choć przez mniej niż sekundę poczuć się wyjąt... znowu rozlała sok.