Byłyśmy tam z Oliwką rok temu. Życie mi się zacięło, to wspominam. Śnieg pada, więc na tapecie mamy trzy deski. Tata dwie, ja jedną, bo jestem młodsza (i mam lśniące włosy).
I uważam, że byłam mega odpowiedzialnym dzieckiem. Teraz mi przeszło. Przez to morze piwa wypitego w śniegu i w zatłoczonych barach. Ta muzyka... (łapiemy się za szelki. I w prawo nananana teraz w lewo). Przez to wszystko myślę, że jestem stworzona do całej tej narciarskiej otoczki. Ok, w białej kurtce w kolorowe kropki mi nie jest dobrze, ale dobrze jest mieć piękną stokową czapkę i pod kolor piersióweczkę.
Ostatnio mnie tuż przed zaśnięciem złapał taki skurcz w żołądku, że JA JESZCZE NIE MAM PLANÓW NA WAKACJE. Znaczy się - miałam, ale jest jakaś wojna.
Czy mógłby mnie ktoś zabrać (zaprać) teraz na Mauritiusa albo chociaz na Tuxa na leżaczek, bo nie ogarniam tej kuwety?