dzień samodestrukcji, przycięły mnie drzwi w autobusie, rozjebałam nogę o wystający krawężnik, wlazłam na jedyne działające jeszcze sluchawki, potknęłam się o wystające płytki z chodnika a na koniec wypiłam 2 piwa+6 kamikadze i mam jeszcze siłę by zrobić zapiekanki i być spokojnym na duchu, noga mnie boli jak skurwysyn ale w końcu jestem twardzielem-pretendentem do tytułu batmana i chuj.