Nareszcie w domu. Chwila oddechu. Naładować baterie przed kolejnym tygodniem, testami i kolokwiami. Chociaż weekend zapowiada się pod znakiem matmy, robienia zielnika i zasad projektowania krajobrazu, to i tak miło jest się usiąść przy starym biurku, z kubkiem domowej herbaty i patrzeć na te porozrzucane rzeczy w znajomym pokoju. Jednak muszę przyznać, że mój kryzys chyba minął i czuję się we Wrocławiu coraz lepiej. Nie jestem już taka samotna. Może też dlatego, że wokół są ludzie życzliwi, z podobnymi zainteresowaniami, zwariowani, zarażający mnie mega pozytywną energią. A będzie jeszcze lepiej!