To nie jest tak, że ja nie potrafię. Ja po prostu nie chcę.
Nie chcę zapomnieć, wymazać z pamięci, ja pragnę tonąć w tych wspomnieniach.
Posiedzieć w nich jak najdłużej.
I czy to złe, że chciałabym wrócić tam, gdzie byłam sobą, którą zawsze chciałam być?
Marznę myśląc o tych potokach rzęs i gwieździstych oczach, ciepłym chick to chick.
Falach miękkich słów, które szeptały mi na ucho, że jestem zaakceptowana, w pełni
taka jak stoję, czuję, wyglądam, bywam.
Chciałabym móc choć jeszcze raz poczuć ten smak, soczysty niczym brzoskwinie,
utonoć w rozkoszy chwili. A potem wynurzyć się wraz ze słońcem ze srebrnego morza,
mieć na chwilę w dłoniach swój własny kawałek nieba.
Więc wracam tam, jak co wieczór, mając nadzieję, że jednak tym razem
zdołam na prawdę poczuć ten piasek pod stopami.
A teraz zjawiasz się ty
i to na prawdę nie jest takie proste..