...9 miesięcy mija, odkąd nasza Księżniczka zasiliła grono Aniołków...
((*))
Bywa nieraz, że stajemy w obliczu prawd, dla których brakuje słów Jan Paweł II
Komentarze
wybaczamci jestem u Ciebie przez przypadek, próbuje czytać, weszłam na stronę, otworzyłam filmik, ale wyłączyłam po minucie, bo nie mogłam opanować łez. Twoje dziecko umarło tak ? dlaczego ?
śmierć dziecka boli jak nikogo innego, syn mojej przyjaciółki umiera właśnie, ma 2 mc. pozdrawiam i życzę dużo sił
~mmarra Ostatnio dużo myślę... o życiu...
Dochodzę do wniosku, ze każdy dom skrywa w sobie swoją tragedię. Kogo bym nie spotkała... Z kim nie rozmawiała każdy ma przyklejony "sztuczny uśmiech".
Co zrobić, żeby tak nie było? Kto zna odpowiedź...
Boże dlaczego? Ja nadal pytam i nie potrafię przestać sobie zadawać tego pytania. Czy człowiek został stworzony po to żeby cierpieć.
Gdy już zaczyna się coś udawać, po jakimś czasie się nie udaje :(
Tak zostaje tylko to pytanie DLACZEGO i brak jakiejkolwiek odpowiedzi.
Przepraszam, że to tutaj piszę, ale czasami sobie z życiem nie radzę.
****
Aniołki kochane zawsze będziecie w moim sercu, kocham Was mocno. (*)
~nika To już 9 miesięcy (*)
Czas szybko leci,ale my Najpiękniejszy z Aniołków,nigdy o Tobie nie zapomnimy.
Poleńko,łzy same lecą..
Ale wiemy,że teraz jest Ci raźniej w niebie,bo razem po chmurkach skaczesz ze swoim najlepszym przyjacielem Patryczkiem.. (*)
Panie Boże,dodaj sił do życia rodzince Poli,jesteśmy z Wami :* <33
Ukochana Dziewczynka <33 :* (*)(*)
mysweetbaby13781 Czas szybko ucieka niby leczy rany ale tak naprawdę nic nie zapominamy i w głębi serca nadal cierpimy... Na pewno w niebie jest szczęśliwa i radosna... Spogląda z góry i uśmiecha się pięknie i słodko tak jak na zdjęciu... [*]
O sobie: Przyszłam na świat 14.06.2004 roku. Jestem wesołą i pełną życia dziewczynką,mimo tego iż połowę swojego życia spędziłam w szpitalu. Lekarze usunęli mi pierwszy guz- niezłośliwy nowotwór nadnercza w dziewiątym miesiącu życia. Potem na prawej powiece pojawiła się bordowa narośl. Stała sie tak duża, że nie mogłam otworzyć oczka.- To był mięsak-prążkowanokomórkowy. Nie miałam dwóch lat, kiedy zaczęłam przyjmować chemię. Kiedy guz zmniejszył się usunięto go. Nie w całości, żeby jak najmniej oszpecić mi buźkę.W listopadzie 2006 roku gdy skończyłam dwa latka, guz zaczął jednak odrastać. Tym razem chirurdzy wycięli go w całości-razem z powieką. Niestety już rok po drugiej operacji walczyłam z trzecią wznową nowotworu. Lekarze po konsultacji z okulistami i moimi rodzicami zdecydowali się na radykalną operację: usunięcia oczodołu razem ze zdrowym oczkiem. I znów czekała mnie chemioterapia. Niestety walka z nowotworem się nie skończyła... Nadal posiadam komórki nowotworowe. Aby uratować moje życie konieczne jest leczenie w zagranicznej klinice. Operacja musi być zrobiona jak najszybciej, a po usunięciu tkanki nowotworowej, w wyniku której moja twarzyczka zostanie okaleczona w 1/4 części będzie zrobienie plastyki twarzy.
Obecnie przebywam w Dusseldorfie, gdzie jestem poddawana nowatorskiej metodzie leczenia hipertermią.
Moje konta:konto POLI na NK: www.polawesolowska.pl: