COŚ się dzisiaj wydarzyło, niby nic, a jednak... Nie wiem, co mi odbiło, jednak wiem, że gdyby każdy miał jedną szansę na cofnięcie czasu, ja pewnie wykorzystałbym ją właśnie teraz. Nie umiem wyrazić słowami tego co w tej chwili czuje, gdyż jest to silniejsze od mnie…
„Bo najważniejsze jest to, co ma się w głowie…” Jednak co zrobić, gdy w tej głowie ma się pstro… Dzisiaj poznałem nową część siebie, a właściwie dwie części – jak to zwykle bywa kontrastowe. Zrozumiałem że spontaniczność nie zawsze jest dobra, bo jednak od czasu do czasu, trzeba myśleć nad tym co się w danej chwili robi. Ja odkryłem to troszkę za późno, jednak zastanawiając się na tym bardziej dogłębnie nie żałuje. Tak, właśnie tak – może to dziwnie brzmi, ale nie żałuje własnej głupoty… Bo przez to zrozumiałem, że pisząc parę dni temu – dla mnie, bardzo ważne słowa, nie myliłem się… Odnośnie nich, ktoś mi powiedział, że „nie trzeba znać się sto lat, żaby zostać przyjaciółmi”, dzisiaj o mały włos nie przekonałem się, że nie trzeba stu lat aby to wszystko zaprzepaścić i może to płytkie i banalne, ale od naprawdę baaaaardzo dawna chciało mi się beczeć… Jakie to dziwne uczucie... Choć zawsze wiedziałem że słowa, a głównie nie przemyślane słowa potrafią bardzo zranić, dzisiaj doświadczyłem tego na własnej skórze. Jednak najgorsze jest to, że zawiodłem na całej linii. Teraz to wiem, lecz jest już za późno… Nie znałem siebie z tej strony…
Przepraszam…