Jakiś motyl pożal się Boże...
Jestem u kresu wytrzymania...Nic mnie już nie cieszy normalnie.
Ja chce do szkoły, noooo ! Jakaś totalna paranoja. -.-'
Jak nie wyzdrowieje do czwartku to zwariuje.Po prostu.
Jestem rozdrażniona, awww...
Złość na przemian z przygnębieniem... taa -.-
How much !?
Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu.A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość.
Paulo Coelho
No, paranoja.