ostatnio wiele myślałam nad tym wszystkim. Nad życiem. A jak mi napisałaś Asiu, że ja Cię nie potrzebuję... to tak mnie natchnęłaś...
bo nie wiesz, ze w ostatnich dniach, kiedy było naprawde źle... myślałam o tym jakie mam szczęście , mając takich przyjaciół !!! Nie dwulicowych pseudoprzyjaciół, którzy potrafią tylko poklepać po głowie, chwalić, a później pójść i obgadać cię za plecami ! Grunt to szczerość. Niektórzy sobie nie zdają sprawy po co tak naprawde jest PRZYJACIEL.i kim on tak naprawde jest. Ale ja dzięki WAM wiem:
Przyjaciel jest ZAWSZE przy tobie... choć to nie jest kwestia fizycznej obecności. To jest nieco bardziej...hmmm...można by powiedzieć METAFIZYCZNE. Duchem jest zawsze...i to się liczy... kiedy potrzebujesz, masz swiadomość, że po świecie chodzi człowiek , którego interesują Twoje problemy, który doradzi, z którym mozesz podzielić się swoimi radościami i smutkami. Nie ważne czy na żywo, przez telefon, meilem czy moze listem... Z przyjacielem zawsze możesz się pośmiać, popłakać, albo poprostu pomilczeć. Kłótnie też sie zdarzają. Ale prawdziwy przyjaciel wybacza...bo wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy! Przyjaciel przytuli, pocieszy, ale czasem poprostu sprawi przykrość, lub da porządnego kopa , który tak naprawde jest ciosem z premedytacją...abyś wziął się w kupe i zrobił coś ze swoim życiem. Czasem takie coś zaboli cholernie..przejdzie przez myśl "nie...to nie jest przyjaźń"...ale z upływem czasu zrozumiesz , że dokładnie tak postępuje prawdziwy przyjaciel!!!! Docenisz to, i jeszcze podziekujesz za tego siniaka na pupie ;).Życzę powodzenia tym, którzy myślą , że przyjaźń polega na przytaknięciu, i powiedzeniu tego co chcesz usłyszeć;]
ostatnie dni były straszne...naprawde. Ja zaryczana na uczelni- hmmmm..to juz naprawde dziwne.Ale myśl o bliskich daje mi otuchy. I wydaje mi się, że nie muszę pisać o kim myślałam pisząc tę notkę...WY wiecie <3
choć nie ukrywam ...mam nadzieje Aniołku , że czytając to wszystko zrozumiesz przesłanie:):) bo kocham WAS!!!!!