Dziś melanżyk, sobota się zaczyna
Od basiku lata tu futryna.
Dobry procent, ale nie podatkowy.
Walniesz zgona będziesz tu anonimowy.
Pod tym klubem swe koła zataczałeś,
Bramkę znałeś, wpuszcza -- powiedziałeś.
Schody strome, złapałeś się jednego
Krzyknął melanż poniósł ciebie mój kolego.
Refr. Poniósł mnie melanż, zbyt dużo dziś wypiłem nie da się ukryć mały, że trochę przesadziłeś i mnie też poniósł melanż lecz póki jeszcze stoję wypiję z tobą teraz twoje zdrowie i moje.