Sa w życiu teakie momenty że wszystko jakgdyby odwraca się przeciw nam.
Dosłownie wszystko.
Co wtedy?
Nie mam pojęcia, ale wiem jedno łzy nie pomogą a jedynie bycie twardym i zawziętym
może mnie do czegoś doprowadzić?
Tak myślę , ale nie moge w 100% stwierdzić że jest to dobre rozwiązanie.
Sytuacja w jakiej znalazłam się ostatnio nie ma wyjścia , pierwszy raz w życiu tak
NAPRAWDĘ nie wiem co robić.
Codzienne myśli skłaniają mnie do ucieczki , ale gdzie?
Wiem że potrzebuje czasu na regeneracje czuje ze moja psychika wysiada że ma dość.
Nie chcę myśleć o rozwiązaniach ostatecznych chociaż coraz częsciej myśl o nich przynosi mi ukojenie.
Smutno mi , tak strasznie, nieograniczenie mi sutno.
Myślę czasem że to ja jestem zła ale przecież daję zsiebie wszystko pierdolone 101%
Nie da sie uszczęśliwić wszystkich, ale co mają sie moje problemy
do tego że niedługo Rosja zapuka do naszych
granic?
Wszystko mi sie w głowie wybucha.
Chciałabym iść gdzieś do lasu znależć polanke , wziać kocyk i poleżeć sama
całkiem sama, chwilę chociaż . Ukoić nerwy... One mnie wykończą , już zaczynają
sie problemy z sercem a co bedzie później ? Całkiem się rozsypię?