Uśmiech wieczornego słońca
Skoro jesteś porządkiem, to dlaczego
dźwigam w sobie chaos?
Skoro przynosisz ze sobą
cierpliwość i pokój,
dlaczego tłamszę w objęciach
minioną noc?
Spotyka mnie świt
tak nieposłuszny i nieskończony,
że boję się własnych marzeń.
Senność wspina się po ścianie
długim cieniem,
na parapecie przysiadają ostatnie
w tym sezonie gwiazdy.
Kto pozostanie
pierwszy:
zmęczony wszechświat
czy przeludnione niebo?
Będziesz dla mnie wolnością,
milczeniem i powietrzem, zanim zasnę,
zanim postanowię wrócić.
Póki co, obieram słowa
ze skorupy myśli.
Zanim zgaśnie ostatnia litera,
przeterminuje się pytanie - zliczę
łzy, zliczę żar i namiętność,
z którymi wciąż walczę.
Pokaż mi piętno,
żebym zrozumiała, jak piękne są
czarne róże, jak bolesny jest uśmiech
wieczornego słońca.
Odnajdź taki drogowskaz,
który nasyci moją ciekawość,
bezcelowy krzyk.
Echo twojego oddechu wyznacza
bieg myśli.
Słowa usychają zbyt pośpiesznie.
Tylko obserwowani przez użytkownika plastikowegwiazdy
mogą komentować na tym fotoblogu.
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
Wszystkie wpisy