Wczorajszego dnia zrobiłam sobie przerwę od intensywnego ruchu. Musiałam, po prostu musiałam odetchnąć. Mimo zawziętej woli, mimo potrzeby, aby trochę się poruszać - byłam zmuszona odpocząć. Po prostu moje mięśnie już nie dawały rady. Nie mogłam postawić kolejnego kroku. Odpuściłam sobie trening, żeby się zregenerować. Moja waga na tym zbytnio nie ucierpiała, nie utyłam przez to pięciu kilogramów. :) Wręcz przeciwnie, odpoczynek przydał się wyczerpanym mięśniom.
Dzisiaj jednak, pomimo okrutnego, drapieżnego upału, wskoczyłam na moją cudowną, kochaną, niezastąpioną bieżnię. Niestety, maszerowałam tylko przez dwadzieścia pięć minut; pragnęłam dobrnąć do trzydziestu, ale mój organizm się wyraźnie sprzeciwił. Musiałam, musiałam skończyć przed czasem. Ale winszuję sobie, że poćwiczyłam chociaż trochę. Ech, ten paskudny skwar! Nie pozwala mi w spokoju trenować, no!
Jednak, bieżnia jest dobra na wszystko. :) Wchodziłam na taśmę w bardzo minorowym nastroju, a schodziłam - w o wiele lepszym. To jednak prawda, że dzięki wzmożonemu ruchowi w organizmie wydzielają się endorfiny, hormony szczęścia. No i człowiek marudzić przestaje i narzekać. I ten przyjemny stan utrzymuje się dość długo. Nie wyobrażam już sobie dnia bez odrobiny ćwiczeń. Weszło mi to w krew. Źle się czuję, jeśli nie pobrykam sobie na taśmie.
Jeszcze czwartek, piątek i... ponad tydzień wolności! Tak, Radek wybiera się nareszcie na urlop, w pełni zasłużony. No i ja na tym mocno skorzystam, bo nie będę siedzieć sama w domu. :) Mam nadzieję, że będziemy jak najczęściej wychodzić na przechadzki. Wierzę, że nadrobimy stracone godziny, które Radek musiał przeznaczać na pracę. Ciekawe, czy w kolejnym tygodniu dopisze aura... Oby skończyły się do tej pory te krwiożercze upały. Na jesienną słotę też nie mam ochoty.
Ale, ale... Jutro czeka mnie wizyta u dentysty. Postanowiłam jednak się na nią wybrać. Pragnę mieć to za sobą. Jestem pewna, że opuszczę gabinet wesoła, roześmiana od ucha do ucha. W sumie... coś sprawia, że niezbyt przejmuję się tym, co się jutro wydarzy. Wdarła mi się do myśli i serca pewna obojętność. Dlatego też postanowiłam nie odkładać wizyty i ją jak najprędzej odfajkować. Kiedy będę zasiadać na fotelu dentystycznym, będę pokrzepiała się myślą, że jeszcze piątek i wymarzona wolność...
Tylko obserwowani przez użytkownika plastikowegwiazdy
mogą komentować na tym fotoblogu.
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
25 LIPCA 2024
Wszystkie wpisy