Cała niemoc wynika ze środka. Oglądam zdjęcia, czuję w sobie siłę, wiem, że uda mi się to zrobić, a wystarczy, że pójdę do kuchni, zobaczę ciasto na stole i wtedy koniec. Takie pyszne. Ciasto.
Nawet teraz, jak tutaj piszę, to myślę o tym cieście, że jest takie miękkie, słodkie, rozpływające się.
Stwierdzenie "silna wola" nie istnieje w moim słowniku. Izoluję się od całego świata, cały dzień nie robię zupełnie nic - najgorsze jest to, że obrzydliwie ciężko jest wyjść z tego bezsensu. Dobrym, pojawiającym się u mnie zjawiskiem jest to, że zaczynam wykonywać jakiekolwiek ćwiczenia.
Wewnątrz miękka jak gąbka, ja.