Ostatnie godziny i urlop czas zacząć...
7h i 24min....
Jak na złość zaczynam urlop z jakąś cholerną infekcją.
Infekcją spowodowaną własną głupotą i chęcią włączenia wiatraka w sali....
A no i chęcią pomocy NOWEJ NAUCZYCIELE, bo dzieci się jej nie słuchają, choć ma kilkadziesiąt razy dłuższy staż pracy nauczyciela niż ja....
Mega głośne gadanie do przedszkolaków zostawiło ślad na moim gardle i strunach głosowych....
7:25 a dzieci brak...
Przynajmniej jest czas na wypicie kawy i wzięcie leków.
No nic...
Miłego dnia!