na wstępie chciałem zaznaczyć, że nie lubię się rozpisywać. każde słowo boli. rodzi się w bólu. nie lubię pisać o tym, że najzwyczajniej w świecie jestem gruby. wszyscy to widzą, jaki więc sens ma samo przyznanie się do posiadania nieprzeciętnych fałd tłuszczu, na które nawet zwykli przechodnie, nie mówiąc już o przedstawicielkach płci przeciwnej reagują złośliwym śmiechem i docinkami. wierzę, że wyrzucenie tego z siebie przyniesie mi ukojenie.
postaram się skrobnąć coś więcej później. liczę na komentarze! trzymajcie się ; - )