Moje wczorajsze słońce, dziś jest niezwykle kapryśnym dzieckiem. Przecież spodziewałam się tego, wiedziałam o tym, jednak i tak mnie to zaskoczyło, niesamowicie. Jakby ktoś podarował Ci bukiet przepięknych kwiatów, które następnego dnia okażą się sztuczne i nic niewartościowe.
Jestem pijaną kukłą, odbijającą się od wszystkich ścian budynków. Najbardziej pijaną kukłą ze wszystkich, którymi manipulujesz. Zaraz upadnę, a ty nawet tego nie zauważysz. Potykam się o własne nogi, nie mogę iść dalej. Wszystkie ściany się zaciskają, a ja jestem na środku i nie potrafię wstać. Co TERAZ? Pozostaję w sytuacji bez wyjścia, bo ty mi nie pomożesz, a sama o siebie nie potrafię zadbać. A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że szczegóły, małe detale doprowadzają Cię do szaleństwa.