26 wrzesień (poniedziałek) - 30 wrzesień (piątek)
aaah. co to był za tydzień. baaardzo szybko zleciał. i bardzo dobrze ! :d
po za tym co dziennie tak mało lekcji...i w ogóle tyle śmiechu było. :d
"parcie na audi" i wszystko. :D dużo się dowiedziałam, jak i dużo powiedziałam.
najlepsza to była koszulka na dzień chłopaka :D
caały autobus śmierdział, ale co tam... :D
zdjęcie właśnie z piątku, gdzie zachciało nam się palić głupa, ale też śmiesznie było. :D
weekend. 1 i 2 października (sobota i niedziela)
to już w ogóle w sobote spędziłam troche na tylnej, w ogóle takie spięcie że masakra :D
Buca i Lika wiedzą. :D
no i nie ma jak to jechać szybko i się o pieszego prawie otrzeć.
no i ognisko było...
popiło się trochie trzeba było jeszcze dwie pary drzwi otworzyć... hahaha :D za grubo. :D
oczywiście taka misja to w "trupku" była. :D
byliśmy w Ińsku, taką ekipą że pozdro. :d
moje śpiewanie przez całą drogę odegrało się na moim zdrowiu, bo teraz jestem chora.
w Ińsku taka stypa na baletach... no sorry ale 3 piosenki na okrągło to pozdro.
no i oczywiście na jakimś cichym osiedlu, drzi otwarte. 01.00 w nocy...
muzyka na cały regulator... i śpiewamy "cztery osiemnastki" :D
a po za tym w toalecie w Ińsku to jeszcze śmieszniej było. :D
trzeba było nacieszyć się tą chwilą - słowa Beaty. :D
no i w ogóle takie tam jak piiramida ze szklanek a w tym połączone słomki. :D
fale... rozlany drink... dzyndzle... łapanie światełek z Liką, jak byśmy coś brały... :D
meeega było. :D
a w niedziele stypa... choroba zaczeła mnie dopadać i to ładnie...
3 październik (poniedziałek)
aaah. byłam w szkole na paru lekcjach i do domu... strasznie się czułam...
w domu nudno...
4 październik (wtorek - dziś)
byłam w szkole tylko na 10 minut.
i pojechałam do domu... okropnie się czułam.
po za tym w sobote połowinki i żeby popić to trzeba wyzdrowieć.
pozdro.
Bo ja mam swój kolorowy świat, do którego należą tylko wybrani.