to wszystko to nic.
nic nie było i nic nie będzie, oprócz teraz.
bo teraźniejszość jest sekundą w wieczności.
jest wartością stałą
ten constant tu i teraz
a później nie ma już nic.
piszę, bo chcę się podzielić dobrym humorem. piszę by pamiętać o tym słonecznym dniu przeznaczonym w całości 'rozkosznej' nauce średniowiecza, która w przyszłości przydać się, nie przyda, a o ocenie i ilości kartek A4 na sprawdzianie i tak się zapomni. ale 'chcieć' to coś pięknego. nie tylko "być", ale też żyć, czuć i myśleć - zupełnie jak na średniowiecznej drabinie bytów. także wertowanie 'wyznań' św. augustyna i coś, co mi się strasznie spodobało, a mianowicie jedno zdanie: 'człowiek to dusza, używająca ciała'. i tak sobie dzisiaj trwam w tej świętości ciała i ducha [zupełnie zapominając o szalonym piątku] i szykuję się do danse makabre, egalitarnej śmierci.. mojej ars moriendi - oby za jakieś sto lat.
sny, herbata, pół cytryny i harmoniczny spokój.