Długo, bardzo długo zastanawiałam się, czy pisać, czy wrócić, czy chcę, czy mogę, czy powinnam...
Nie wiem, czy dobrze robię - tak długo wytrzymałam będąc absolutnie sama, że boję się, że udzieli wam się ode mnie, za co przepraszam już teraz...
Nie mogę znieść swojego ciała - tego brzucha, który trzęsie się z każdym krokiem, tych ud, które ciężko opadają za każdym razem gdy nimi porusze. Nie mogę znieść siebie. swoich zachowań i oczekiwań, swoich nadzieji.
Chcę, żeby było tak jak dawniej, chcę być dla was i z wami. Już na dobre. Pomożecie mi jeszcze raz być?