To dziwne, że z miejsca w którym żyje się przez 6 dni, kawał czasu wraca się do rzeczywistości.
Zupełnie inny rok. Przede wszystkim więcej koncertów - dalej ciężko wybrać spośród 3 najlepszych:
happysad pierwszy raz tak usiadł na serduchu, a petebox i gooral zniszczyli reszte mięśni
jedyne podsumowanie na jakie mnie aktualnie stać, nim dojde do siebie
to fakt, że pod każdym możliwym względem ten woodstock był zupełnie inny od poprzedniego.