photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 STYCZNIA 2012

David

                                                                                      Rozdział II - 200 lat później

     Daleko od stałego lądu wzeszło słońce. Dzień jak co dzień ale jednak nie do końca. Do brzegu wyspy dopłynął statek. David i inni którzy nim płynęli mieli spędzić resztę życia w odosobnionym od wszystkiego co istnieje szpitalu dla obłąkanych. Wyspa była dość sporych rozmiarów, ale nie umieszczano jej na żadnej mapie. Z każdej strony otaczały wyspę skały, a jedyne wejście było zastawione wielką bramą. Liczyła z dziesięć metrów była nie do przejścia. Wyspa na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie jakby była więzieniem z którego nie można uciec. Za bramą jednak mieścił się szpital dla umysłowo chorych. David i inni zostali wyprowadzeni na brzeg. David był szczupłym 18-letnim mężczyzną średniego wzrostu i o mocnych rysach twarzy. Nie wyglądał na swój wiek . Oczy miał jakby nieobecne. Nie oddawały nic jakby były puste. Usta miał zaciśnięte. Włosów niemiał wcale, a na czole dwie zmarszczki. Jego ręce były związane z tyłu liną, ta ciągnęła się dalej do następnego obłąkańca i uniemożliwiała mu ruch rąk. David podniósł głowę do góry i spojrzał na bramę zdawał sobie sprawę że nigdy nie opuści tego miejsca. Brama zaczęła się powoli otwierać. Z wewnątrz wyszło czterech strażników. Zaczęli prowadzić obłąkanych za bramę. W środku był duży budynek. W oknach miał kraty, drzwi również wyglądały na mocne. Przed budynkiem był plac. Wypuszczano tam pacjentów szpitala na świeże powietrze 2 razy w tygodniu. Strażnicy skierowali się do budynku. W środku ściany były obdrapane. Poszli prosto. Z lewej i prawej strony ciągnął się długi korytarz, który kończył się schodami. Jedna grupa skręciła w lewo i zaczęła się oddalać. David i trzy inne osoby zaprowadzono prawym korytarzem do ich pokoi. Drzwi Davida były szóste z lewej strony korytarza. Rozwiązano im ręce, a gdy David wszedł zamknięto za nim drzwi. W drzwiach był mały otwór na wysokości głowy a w nim kraty. W pomieszczeniu znajdowało się jedno łóżko zbite z desek. W ścianie było okno z kratami. Pokój był poza tym pusty. Ściany szare od brudu biły w oczy. David usiadł na łóżku i wbił wzrok w ścianę naprzeciw. Często widział jakieś dziwne osoby na pół przezroczyste, mówiły lecz nikt inny tego nie widział i nie chciał mu uwierzyć. Teraz jednak było spokojnie. David podszedł do okna było widać skały. Nie uśmiechało mu się życie w odosobnieniu. Nie wiedział co robić. Położył się na łóżko i zasnął. Obudził się wieczorem nie miał zegarka ale mogła być godzina 19 lub 20. Usłyszał cichy głos nie było jednak jego źródła.
- Kto to - powiedział sennym głosem David - kto tu jest?
- Dowiesz się w swoim czasie kim jestem - tak jak wcześniej mu się zdarzało, teraz też nie było źródła głosu. Był jakby odległy, a echo które powtarzało słowa sprawiało go jeszcze bardziej tajemniczym - są ważniejsze sprawy.
- O nie, mam dość. Przez ciebie tu jestem - David się rozbudził. Miał mocny i doniosły głos, wyczuć  można było w nim złość - kim jesteś i czego chcesz?
- Dowiesz się gdy przyjdzie na to czas - mówił głos nie zwracając uwagi na słowa Davida - nie powinno cię tu być.
- Taa też miałem inne plany - powiedział David - może zrobisz mi przysługę i powiesz jak się stąd wydostać?
- Myślę że z tym sobie sam dasz radę Davidzie - odpowiedział głos - musisz jednak to zrobić szybko. Czas nagli.
- Słuchaj ja mam czasu aż w nadmiarze - David już prawie krzyczał - mam w dupie to co mówisz. Przez ciebie tu jestem. Gadaj o co chodzi albo się wynoś stąd.
- Mówiłem już. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie - głos mówił spokojnie - musisz się stąd wydostać. Jestem pewien że wiesz jak. Musisz tylko trochę pomyśleć.
- Słuchaj masz mi natychmiast to wszystko wyjaśnić rozumiesz - David był już zdenerwowany lecz starał się panować nad sobą - słyszysz? Ej. Gdzie jesteś? Wracaj tu.
     Głos nagle znikł. Nastała głucha cisza. David myślał nad tym wszystkim, ale nic z tego nie rozumiał. Komu tak zależy żeby się wydostał z tego miejsca? Ktoś tego wcale nie planował. Ale co jeśli to mu się tylko wydaje albo to sen? Może nie ma głosu, a on go wymyślił. To okropne że słyszysz coś czego inni nie słyszą. Nawet nie wiadomo skąd ten głos. Myśli kłębiły się w głowie Davida. Chciałby się obudzić we własnym domu oddalonym o wiele kilometrów od miejsca w którym teraz się znajdował. Sam. Zamknięty w małym pokoiku w którym było tylko jedno łóżko. Już do końca życia ma tak być. Ta myśl go przytłaczała. Nie chciało mu się spać. Chwilę temu przecież się obudził. Położył się na łóżko i leżał kilka godzin wpatrzony w sufit. Nie wiedział kiedy zasnął. Miał ten sam dziwny sen . Powtarzał się od kilku lat. Jakieś hałasy, ogień. Wszystko się zlewało. W oddali dało się słyszeć strzały, krzyki i jęki jakby kogoś zabijano. Jeszcze nie wiedział co go czeka.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika phoenix3d.