Jestem beznadziejna.
Ale o tym później.
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze :*
Byłam u lekarza, ale nic konkretnego się nie dowiedziałam.
Jutro badanie krwi, jakieś próby wątrobowe. W piątek usg, a 27 gastroskopia :/ Tego się boję. Cholernie.
A oprócz tego prawdopodobnie mam skazę białkową. Po prostu cudownie. Muszę wyeliminować nabiał. Przynajmniej powinnam. Ale nie wyobrażam sobie tego.
Czuję się strasznie. Czuję, że te 4kg co schudłam wróciły do mnie. Dzisiaj w nocy się objadłam. I to strasznie. Zaczęło sę od grahamki z dżemem. Potem jogurt, batonik musli, jabłko, kilka ciastek, kolejna bułka. Okropnie się z tym czuje. Jakby tego było mało, dzisiaj ciąg dalszy. Jeszcze nie ma 14, a ja zjadłam już ponad 2000kcal. A najgorsze, że nie umiem tego przerwać.
Znów wpadłam w ten ciąg. Nie jestem głodna. Czuję się mega pełna, a mimo to szukam czegoś do zjedzenia.
Było tak dobrze. Szło mi świetnie.Ale widać jestem słaba.
To co teraz napiszę będzie głupie i chorę, ale żałuję, że nie potrafię zwymiotować tego co zjadłam.
Czuje się grubo. Nie, wróć. Jestem gruba..
Mam nadzieję, że u Was jest lepiej. Trzymajcie się :*