Elficznie. Z wigilii klasowej. Jakieś dziwne, fb. zepsuł i tak już słabą jakość. :<
Święta fajnie, ciepło, krótko, bezsennie. Spędzone na graniu w The Sims 3 (desperacja) i ponownym oglądaniu połowy filmografii Woddy'ego Allena.
"To nie tak, że boję się umrzeć. Po prostu nie chciałbym być w pobliżu, kiedy to się stanie."
Święta, święta i po świętach. Tyle przygotowań, planów i czekania, a tu rach-ciach i kolejny poniedziałek. Chwała Bogu, że nie musiałam wstawać o 6.45, biec spóźniona na autobus i marudzić, że znowu tydzień przed nami. Tymczasem w mieszkanku pustka, a ciszę przerywają tylko Maleo Reggae Rockers.
Jestem niewyspana. Znowu. Zwariuję jak dziś spędzę kolejną noc na bezsensownym przerzucaniu się z boku na bok, tysięcznym poprawianiu i tak już nienagannego kucyka oraz wertowaniu 'Zwierciadeł' z 2001r. Uświadamianiu sobie, że gwiazd i księżyca brak, bo wszystko perfidnie przykrywa chmura. Wczoraj o nie-wiem-której-godzinie byłam chyba jedynym pomieszczeniem na osiedlu, gdzie paliło się światło. Umrę jak nie zacznę normalnie sypiać.
A tak w ogóle, to trwam. Czekam. Na wiele rzeczy. Między innymi na radosne pytanie Asi "No, to kiedy zamawiamy bilety?". Obym się doczekała jak najszybciej. Również oby pewna pani w kręconych włosach, zwana potocznie Emi. w końcu sobie przypomniała, że miałyśmy się kiedyś spotkać, bo nie widziałam jej chyba od wieków, a się stęskniłam, no. Oby wreszcie zawitały do Polski temperatury 20stC, dzięki którym zakwitną kwiatki, zrobi się kolorowo, pozytywnie i wiecie, wiosennie.
Resztę rzeczy pozwólcie, że wymienię w moim uroczym pamiętniczku :).
Ach i przepraszam za te wewnętrzne bzdety tu wypisane, ale to efekt kolejnej prawie bezsennej nocy.