Zaczynam swoją superprzygodę z odchudzającym blogiem. Dlaczego to robię? Może po to by udowodnić sobie, że dam radę schudnąć więcej niż planowałam. Taki zwyczajny kaprys.
Od 10 marca schudłam 6 kilogramów - z 61 zjechałam na 55... ruchome 55, które czasem wskakuje na górę czasem w dół.
Dieta Montignaca jest ciekawą alternatywą chociaż szczerze powiem, że działa ona raczej na długi dystans.
może kiedyś jeszcze o niej wspomnę o ile ktoś w ogóle będzie to czytał.
Do końca lipca planuję zrzucić jeszcze 5 kilogramów. Przy wzroście 160 cm wydaje mi się, że waga będzie idealna zwarzywszy na to, ze nie chcę zostać anorektyczką. Chociaż powiem szczerze, że ostatnio nic na mnie nie działa i muszę popracować nad jeszcze większą samokontrolą bo np. dzisiaj na obiad pochłonęłam całe opakowanie musli... no cóż. Ten blog powinien być dla mnie motywacją - może ktos go będzie czytał, może nie. Właściwie robię go dla siebie by móc spokojnie za jakiś czas spojrzeć w lustro i powiedzieć :
"TAK WYGRAŁAM ZE SOBĄ".
BILANS NA DZIŚ:
-jabłko
-jajko smażone + wasa + zielona herbata
-2 marchewki
-pół talerza sałatki
-opakowanie musli
-troche serka mascarpone
-zielona herbata + woda
cdn.