Jejjj nuuu jak te tygodnie przeskakują ... termin za 41dni - Aaa tak mało pozostało . już stwierdzam że jednak chciałabym być słoniem i dłużej mieć brzuszek a w nim swoje maleństwo :*
.a Jasiek buszuje delikatnie w brzuszku - wczoraj przy tacie pokazał jak się rozpycha ;) a tak to grzecznie ;)
...czasem nagle nie mogę zrobić kroku albo wyprostować nogi ;p czasem siedzenie jest niewygodne a leżenie tylko po wyciągnięciu się.
.Nadal czasem z przyzwyczajenia robie coś i nagle- UPS- brzuszek / np. u babci chciałam wstać od stołu ale ałć za blisko siedziałam , nad wodą brzuchem zatamowałam na mieliźnie xp
. Bóle - dłonie, stopy - jak popuchną to bolą (często wystarczy lodowata woda i po sprawie) plecki - w końcu musi się wszystko przygotować- wtedy tylko delikatnie muskanie palcami w danym miejscu pomaga ( dziękuję Miśku że sam już na to wpadasz! ) brzuszek- koc pod brzuch - tak jakby oparcia potrzebował ;) -na szczęście to wszystko to rzadkość ;)
Świadomość jak mało czasu pozostaje powoduje moje roztargnienie- mam wrażenie że nie jedną plamę daliśmy przez ten czas z Tobiaszem - ALE JEST i druga strona że wierze że wszystko i tak się ułoży ;)
Kocham Cię Synku;*
Tobiś Ciebie też;*