Haha.. Dzień Kobiet z Kotletami :)
Nie ma to jak mały maraton po kawiarniach,
manifa z "feministkami do bani"
(oberwanie szyszką od jakiegoś 'kolesia')
i wieczór na łące z Żujkami ;)
Miałam wieczorem sie uczyć buhaha :)
Ale nie, Tomasz mnie wyciągnął, Orzi obiecała białego konia, ale przyszedł prawie bialy Lis :)