Miłość najpierw objawia się w postaci motylków, a potem przypomina nowotwór serca z przerzutami na wątrobę.
Zupełnie nie wiem co napisać. Może zacznę od tego, że znowu zrobił mnie w chuja :)))))))
WRÓCIŁ....namieszał znowu w moim życiu. Pięknie było przez te dwa miesiące. Poznał moją rodzinę...i z dnia na dzień odszedł.
Dostał kolejną szansę, której nie umiał wykorzystać. I jak sobie dalej poradzić? Ciągle te same błędy popełniam, a potem płacze..Wiem, że są osoby, które cieszą się z mojego nieszczęścia. Nie umiem znienawidzić Go. Mam nadzieję, że kiedyś to zrobię jak się w końcu wyleczę z tego wszystkiego i tak naprawdę nie życzę mu źle...co najlepsze jestem mu wdzięczna za zostawienie mi tak pięknych wspomnień, które każdego dnia mnie niszczą od środka. Niestety nic nie da się wymazać z pamięci. W głębi serca zawsze będzie do mnie wracał...Boli bardzoo! Gdy znajduję się w miejscach, których byliśmy razem...jak słucham piosenek tych samych, które nam się najbardziej podobały, a w szczególności 1 MOMENT <3 taaaa 1 moment i tracisz WSZYSTKO. Nie wiem ile jeszcze będę się użalać nad sobą. Kto nie przeszedł przez to nigdy mnie nie zrozumie. Muszę się zebrać w sobie i być twarda :( Trzymajcie za mnie kciuki żeby mi się udało zacząć wszystko od nowa bez Niego. Pewnego dnia, gdy będę silna podejdę do Ciebie i wykrzyczę Ci prosto w twarz wszystko, co przemilczałam z miłości. I zrobię tak , że kiedyś przejdziesz obok mnie i pomyślisz sobie "kurwa co ja straciłem".
Naiwność kosztuje najwięcej...
https://www.youtube.com/watch?v=EPHmUD0QfmM :)