Dzsiaj jakoś jest tak mokro. Dzeszcz, deszcz, deszcz...Jak sobie tak patrze na te kropelki na szybie mojego pokoju to aż mi sie odechciewa wsystkiego. Tekie słodkie lenistwo :) A jeszcze kilka godzin temu byłam na hali z ludziskami i kompromitowałam sie grając w siatkówke. No odbijałam tylko dołem bo przez mój paluszek który od prawie miesiąca już jest bez gipsu mam jakiś dziwny uraz psychiczny do odbijania sposobem górnym. No chyba że tylko prawą ręką :) No więc pograłam sobie, posmiałam się, pobiegałam za piłką i ogólnie to było miło :))
Jutro imieniny wujka Staśka :D
W poniedziałek Kaśko! rusza do Włoch :D