O niektórym dziecku
Wiatr był jego ojcem
matką burza gradowa
Zgubili je
gdzieś na początku drogi
nigdy nie trafili
w to miejsce
gdzie upadło
Wątłą ręką
trzymało się źdźbła nadzieii
i trwało
cierpliwie pięło się
po występach skalnych
raniło serce
o ostre krawędzie
tylko po to
aby uchwycić odrobinę
dobrotliwego światła
Z czasem stało się
mgiełką
Z czasem stało się
lekkim wietrzykiem..